poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział LXXX

Wstałam rano mając wielce podkrążone oczy. Mimo wszystko nie poszłam jednak spać bo wiedziałam ,że w przeciwnym razie obudzę się zbyt późno. Z wielką niechęcią zwlekłam się z łóżka i poszłam zaparzyć mocnej kawy. Miałam wrażenie ,że każdy kolejny dzień jest co raz gorszy. "Co przyniesie ten dzień?" - Biłam się z własnymi myślami. Odłożyłam z impetem kubek na ladę na ,której leżał jakiś stos przyniesionych i zapomnianych przeze mnie papierów. Wylałam część kawy na tę stertę co zmusiło mnie do przyspieszonego przejrzenia tej góry. Zaczęłam pospiesznie przeglądać papiery. Wśród niepotrzebnych mi rachunków, paragonów czy też kartek z wakacji znalazłam list. Był on zaadresowany do matki Pabla, nie został jednak nigdy wysłany. Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w kartkę na ,której pisał do matki ,że pojawi się niebawem pomóc jej i ojcu. Nie zauważyłam nawet gdy na kartkę spadła moja łza, szybko otarłam policzek, wrzuciłam pośpiesznie kopertę z listem do torebki i poszłam do studia. Teraz wiedziałam już co robić i gdzie szukać Pabla. Nie witając się z nikim i nie zwracając na nikogo weszłam do pokoju nauczycielskiego. Podałam Antoniowi kopertę z listem oczekując aż skończy czytać myślałam co odpowiedzieć.
- I co zamierzasz teraz zrobić? - Powiedział oddając kartkę ,a za razem wyrywając mnie z milczenia.
- Antonio... Chyba wiesz co teraz zamierzam zrobić... - Umilkłam.
- Kiedy masz samolot?
- Najbliższy... Jutro rano. Wyjadę ,ale wrócę... Jeszcze przed przedstawieniem ,a Jackie, Michael, Beto i Gregorio sobie poradzą. Przedstawienie będzie tak dobre jak reszta, obiecuję.  A ja... wrócę z Pablem ,albo bez, zrobię wszystko co w mojej mocy.
- Zbierz dzieciaki, trzeba im to powiedzieć. - Powiedział Antonio. Ja natomiast poszłam zgromadzić wszystkich na sali. Chwilę później wszyscy stali już w milczeniu czekając na to co powie Antonio. On wygłosił jakąś krótką przemowę po czym bez zbędnego owijania w bawełnę wyjaśnił wszystko uczniom. Po przemowie wszyscy rozeszli się w swoją stronę ,a ja poszłam pozbierać swoje rzeczy z pokoju nauczycielskiego. Przez najbliższe pół godziny panował tam sporu zamęt, co chwilę któryś z nauczycieli wchodził albo wychodził ,a z korytarza dobiegały ciągłe krzyki Jackie i Gregoria którzy jak zwykle kłócili się 'o nic.' Gdy zadzwonił dzwonek na lekcje wszystko wreszcie ucichło ,a ja przytłoczona myślami opadłam wzdychając na krzesło. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, bez większego zastanowienia odpowiedziałam 'proszę.' Za drzwiami stała Violetta, szybko podniosłam się z krzesła, wiedziałam ,że tej rozmowy już nie uniknę.
- Angie, dlaczego? - Powiedziała ,a w jej oczach zauważyłam napływające łzy.
- Violu, ja muszę... Po prostu muszę. To wszystko jest trudne ,ale musisz mi uwierzyć ,że kiedy wrócę wszystko będzie dobrze. - Powiedziałam po czym przytuliłam ją.
- Jesteś pewna? - Podniosła swój zmartwiony wzrok na mnie.
- Tak, tu mam Ciebie, studio, dom....
- I mojego tatę. - Uśmiechnęła się.
- Tak, Germana też. - Westchnęłam. Wtedy nie myślałam o żadnych konsekwencjach moich czynów ,a teraz? Teraz chyba zaczynam tego żałować. Poprosiłam Violę ,aby nic nie mówiła ojcu sama chciałam wszystko wyjaśnić. Dziewczyna natomiast obiecała milczeć więc pożegnałyśmy się ,a ja poszłam pakować się do domu. Przewalałam wszystkie rzeczy z kąta w kąt oraz wrzucałam wszystko jak leci do walizki. Koło dwudziestej byłam już gotowa. Pod długich rozmyślaniach udałam się wreszcie do domu mojego szwagra. Zapukałam do tylnego, kuchennego wejścia, drzwi otworzyła mi gosposia ,która jak zwykle krzątała się po kuchni.
- Oooo! Angie! Moja kochana Angie wróciłaś!? Jak dobrze! - Krzyczała uradowana.
- Właściwie nie do końca, jest German?
- Co on Ci znowu zrobił!? Co za łotr, podły człowiek!
- Nie właściwie nic mi nie zrobił, muszę z nim po prostu porozmawiać.
- Oj coś kręcisz Angeles! Ale niech Ci będzie, jest w gabinecie. - Powiedziała po czym mnie przytuliła. A ja udałam się w kierunku dobrze znanego mi pomieszczenia. Cichutko zapukałam po czym usłyszałam dosyć donośne 'proszę.'
- O Angie, miło ,że przyszłaś. Siadaj sobie. - Uśmiechnął się.
- Nie, to Ty lepiej usiądź. Chcę Ci powiedzieć ,że wyjeżdżam ,ale nie na długo, wrócę przed świętami, możesz być tego pewien. Będę cały czas tęskniła. - Uśmiechnęłam się.
- Wiedziałem ,że prędzej czy później wyjedziesz ,ale fakt ,że wrócisz dodaje mi nadziei. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Pół godziny później pożegnałam się już ze wszystkimi i poszłam do domu gdzie spakowałam resztę swoich rzeczy i ustawiłam budzik na rano.


Okay... Jak widać mam wiernego fanowego ANONIMKA któremu dedykuję ten rozdział i byłabym szczęśliwa gdyby się anonimek ujawnił ,ale nic na siłę. W każdym razie od teraz zasady się zmieniają ,a mianowicie rozdziały będą się pojawiały tylko za odpowiednią ilość komentarzy (Tak to jest "szantaż") Proste? Rozdział dodam tylko jeżeli będzie ustalona ilość komentarzy. A WIĘC NA POCZĄTEK 3 KOMENTARZE I  KOLEJNY ROZDZIAŁ! Rozdział może się pojawić tego samego dnia ,a może i za miesiąc, wszystko w Waszych rękach.

4 komentarze:

  1. Haha, tutaj twój anonimek! I nie chce mu się zakładać żadnego konta, więc dalej pozostanie anonimowym fanem ;)
    Rozdział super, jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Są trzy dawaj rozdział :P

    OdpowiedzUsuń