wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział LXXII

Westchnęłam robiąc dziwną, niezadowoloną minę i obróciłam się w kierunku wyjścia gdy za moimi plecami usłyszałam kpiący sobie ze mnie głos Gregoria:
- Czyżbyś tęskniła za Pablem ,a może brakuje Ci go?! - Wykrzyczał śmiejąc się. Tym razem o dziwo nie miałam ochoty płakać. Nie wiem czy to przez to ,że głowa bolała mnie tak ,że już nie wytrzymywałam czy raczej przez to ,że miałam serdecznie dość Gregoria. Odwróciłam się do niego przodem usiłując odpowiedzieć coś sensownego. Myślałam jednak nic nie przychodziło mi do głowy ,a Gregorio patrzył się na mnie śmiejąc, trwałoby dłużej gdyby do pokoju nie wparował wściekły Antonio ,a za nim biegnący Beto.
- Gregorio, co tu się dzieje, co wy wyprawiacie!? Słychać was aż na korytarzy! - Wykrzyczał jeszcze głośniej niż Gregorio nie zwracając na mnie uwagi. - Wyjdź stąd! - Powiedział ostatecznie milknąc. Ja natomiast przestawałam już wytrzymywać, podeszłam do lady i oparłam się o nią, jednocześnie trzymając rękę przy głowie mając nadzieję ,że to pomoże trochę zwalczyć ból, gdy podniosłam wzrok zauważyłam ,że obok mnie stoi już Beto zajadając się jakimiś orzeszkami.
- Eeee... noo.. możeee... prze-prze-staliby-byście bo bo bo... - I tu urwał mu się głos ponieważ Antonio spojrzał na niego ,a później na mnie wiedząc o co chodzi.
- Eh... - Wydusił przez zaciśnięte zęby po czym podchodząc do mnie dodał - Wychodzę! - krzycząc mi nad uchem, następnie wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi jak najgłośniej potrafił. Ja natomiast znowu złapałam się za głowę.
- Angie, dziecko coś się dzieje?
- Nie nic, po prostu źle się czuję, są u jakieś tabletki bo za raz nie wytrzymam z tym bólem głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz