- Dziękuję - Powiedziałam patrząc mu w oczy. Kąciki moich ust zdawały lekko się uśmiechać, jednak w gruncie rzeczy nie byłam taka szczęśliwa. Poczułam się jednak trochę lepiej unikając tej rozmowy. German nie siedział już ze mną zbyt długo, widział ,że nie mam ochoty na rozmowę. Pocałował mnie więc szybko w policzek i wyszedł z pokoju zapewniając ,że jak będę chciała porozmawiać to mam od razu do niego przyjść. Miło jest wiedzieć ,że się ma kogoś takiego jak German u swojego boku. Myśli niepoukładanie krążyły mi po głowie, to było bardzo przykre bo przecież w tym momencie byłam bezradna. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. "A może najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu długa powieść?" pomyślałam schodząc schodami na dół. Wyrwana z moich myśli stanęłam w salonie przed wielką gablotą pełną książek. Otworzyłam jej szklane drzwi i zaczęłam szukać jakiejś grubej i nudnej książki. Znalazłam przeróżne książki, książeczki i księgi w tym jakieś książki kucharskie i telefoniczne. Na jednej z niższych półek znalazłam starą książkę której tytuł wydawał mi się dziwnie znany: "Gwiezdny tancerz" nie wahałam się długo, wyciągnęłam książkę z gabloty i siadając na podłodze otworzyłam ją na pierwszej stronie, był tam list Germana do Mariji. W liście pisał o tym jaki jest zakochany ,a ja znowu zaczęłam myśleć: "Jak on się zmienił, nie do poznania!" Wstałam z podłogi i trzymając w ręku książkę wyszłam do ogrodu. Stanęłam w samym środku mówiąc sama do siebie: "Nigdy jeszcze nie zauważyłam ,że tu jest tak pięknie." było tutaj tak cicho i spokojnie ,że przebywanie tutaj wydać by się mogło najpiękniejszą rzeczą w życiu człowieka, usiadłam więc na ławce, i zaczęłam czytać, powieść była piękna, szczęśliwa ,a ja zaczęłam się uśmiechać wpatrując w napisane pochyłym drukiem litery. Moje szczęście przerwał głos Ramalla siadającego obok mnie i mówiącego:
- Przepiękne miejsce, prawda? Szkoda tylko bo nieczęsto tu Panią widuję, Panno Angie.
- Prawda, tu jest tak pięknie, idealnie... Właściwie jestem tu pierwszy raz od... - I tu urwał mi się głos zaczynając myśleć o siostrze, po krótkiej chwili otrząsnęłam się z myśli i dodałam: - Od śmierci Maiji, nie dziwię się ,że lubiła tu przychodzić, tu jest pięknie.
- Tak... Masz rację, to było jej ulubione miejsce. - Powiedział Ramallo życzliwie uśmiechając się do mnie.
sobota, 26 października 2013
czwartek, 24 października 2013
Rozdział LXVI
Naszą wymowną chwilę milczenia przerwał mój dzwoniący telefon. Ja jednak nie zamierzałam się fatygować aby go odebrać. Po kilku sygnałach telefonu na które nie reagowałam German wstał z łóżka i podszedł do komody aby podać mi telefon. Tym samym najwyraźniej chciał mnie zmusić do rozmowy. Popatrzył na ekran po czym oznajmił:
- Antonio dzwoni, nie odbierzesz?
- Nie, co ja mu powiem? Ty odbierz... - Popatrzył na mnie jakby dając mi do zrozumienia ,że nie ma najmniejszej ochoty aby to zrobić ,ale ,że ostatecznie poświęci się dla mnie. Ja jednak udawałam ,że wszystko jest w porządku i ,że zupełnie nie wiem o co mu chodzi.
German niechętnie odebrał telefon. Starał się nie pokazywać swojego zdenerwowania, jednak znam go już zbyt dobrze. Wziął głęboki wdech po czym zaczął rozmowę:
- Witaj Antonio. - Zaczął niepewnym ,a za razem donośnym głosem.
- Dzień dobry, German. Jest może gdzieś w pobliżu Angie?
- Nie wyszła na chwilę zaraz wróci, nie chciałem abyś się denerwował o nią więc odebrałem, mam jej coś przekazać? - Powiedział już o wiele bardziej dostojnym i przekonywującym tonem.
- Nie nic, powiedz mi tylko jak się czuje?
- A jak się ma czuć słysząc coś takiego? - Uniósł się po czym kontynuował donośnym głosem: - Nie czuje się najlepiej, płakała. - Powiedział patrząc na moje wyraźnie zdziwione oczy ową rozmową.
- German, nie kłóćmy się już teraz, w takim momencie. Oby dwoje powinniśmy pomóc Angie ,a nie utrudniać jej życie kłócąc się.
- Masz rację. - Powiedział szybko, jakby zniechęcony tym ,że musiał podzielić zdanie Antonia, po czym dodał: - Mam jej w końcu coś przekazać?
- Powiedz tylko ,że zadzwonię jeszcze wieczorem ,a Tobie German dziękuję ,że odebrałeś. Do usłyszenia. - Rozłączyli się oboje. Pierwsza myśl jaka w tym momencie nasunęła mi się do głowy: "Czy oni muszą się wiecznie kłócić?!"
- Antonio dzwoni, nie odbierzesz?
- Nie, co ja mu powiem? Ty odbierz... - Popatrzył na mnie jakby dając mi do zrozumienia ,że nie ma najmniejszej ochoty aby to zrobić ,ale ,że ostatecznie poświęci się dla mnie. Ja jednak udawałam ,że wszystko jest w porządku i ,że zupełnie nie wiem o co mu chodzi.
German niechętnie odebrał telefon. Starał się nie pokazywać swojego zdenerwowania, jednak znam go już zbyt dobrze. Wziął głęboki wdech po czym zaczął rozmowę:
- Witaj Antonio. - Zaczął niepewnym ,a za razem donośnym głosem.
- Dzień dobry, German. Jest może gdzieś w pobliżu Angie?
- Nie wyszła na chwilę zaraz wróci, nie chciałem abyś się denerwował o nią więc odebrałem, mam jej coś przekazać? - Powiedział już o wiele bardziej dostojnym i przekonywującym tonem.
- Nie nic, powiedz mi tylko jak się czuje?
- A jak się ma czuć słysząc coś takiego? - Uniósł się po czym kontynuował donośnym głosem: - Nie czuje się najlepiej, płakała. - Powiedział patrząc na moje wyraźnie zdziwione oczy ową rozmową.
- German, nie kłóćmy się już teraz, w takim momencie. Oby dwoje powinniśmy pomóc Angie ,a nie utrudniać jej życie kłócąc się.
- Masz rację. - Powiedział szybko, jakby zniechęcony tym ,że musiał podzielić zdanie Antonia, po czym dodał: - Mam jej w końcu coś przekazać?
- Powiedz tylko ,że zadzwonię jeszcze wieczorem ,a Tobie German dziękuję ,że odebrałeś. Do usłyszenia. - Rozłączyli się oboje. Pierwsza myśl jaka w tym momencie nasunęła mi się do głowy: "Czy oni muszą się wiecznie kłócić?!"
wtorek, 22 października 2013
Rozdział LXV
Nadal nie dowierzałam w to co usłyszałam przed chwilą, chyba na prawdę musi mieć wielkie problemy skoro nie zamierza mi o niczym powiedzieć.Siedziałam przez dłuższą chwilę po prostu wpatrując się szklanymi oczami w podłogę. Ta cała sytuacja nie dawała mi spokoju, niestety moją chwilę milczenia przerwał German.
- I jak?... - Powiedział delikatnym głosem podając mi herbatę.
Nie odpowiedziałam nic ,a łzy zaczęły napływać mi do oczu. German usiadł obok mnie, popatrzył na mnie i moje łzy oraz na list, po czym przytulił mnie mówiąc:
- Spokojnie, wiem ,że to dla Ciebie trudne ,ale pamiętaj ,że zawsze jestem przy Tobie bez względu na sytuację. - Objął mnie i pocałował.
To było miłe jednak to zbyt mało aby w tym momencie poprawić mi humor. Sama nie wiedziałam co mam robić, więc spojrzałam mu w oczy mówiąc:
- Co ja mam teraz robić? On się boi przyznać do tego co się dzieje, boi się mi powiedzieć... Ale ja muszę mu pomóc czy tego chce czy nie chce... Nie wiem tylko jak. - Pomóż, proszę. - Szepnęłam.
- Sądzę ,że musisz dać mu trochę czasu... - Powiedział patrząc mi w oczy.
- German ,ale ja nie mogę czekać.
- Na tą chwilę nie pozostaje Ci nic innego, nie wiesz po co i gdzie jest dokładnie, nic nie zdziałasz. Najlepiej będzie jeśli poczekasz parę dni, teraz nic nie zdziałasz. Spróbuj zadzwonić za parę dni, może wtedy coś wyjaśnicie ,ale pamiętaj ,że zawsze możesz na mnie liczyć. - Słysząc te słowa uśmiechnęłam się mimo ,że i tak było mi bardzo smutno.
- Widzisz? I właśnie taką Cię lubię, uśmiechniętą. To właśnie w takiej uśmiechniętej dziewczynie się zakochałem. - Słysząc to zaczęłam się śmiać w końcu tekst wyjęty chyba z jakiejś poezji i użyty tylko aby mnie pocieszyć.
- I jak?... - Powiedział delikatnym głosem podając mi herbatę.
Nie odpowiedziałam nic ,a łzy zaczęły napływać mi do oczu. German usiadł obok mnie, popatrzył na mnie i moje łzy oraz na list, po czym przytulił mnie mówiąc:
- Spokojnie, wiem ,że to dla Ciebie trudne ,ale pamiętaj ,że zawsze jestem przy Tobie bez względu na sytuację. - Objął mnie i pocałował.
To było miłe jednak to zbyt mało aby w tym momencie poprawić mi humor. Sama nie wiedziałam co mam robić, więc spojrzałam mu w oczy mówiąc:
- Co ja mam teraz robić? On się boi przyznać do tego co się dzieje, boi się mi powiedzieć... Ale ja muszę mu pomóc czy tego chce czy nie chce... Nie wiem tylko jak. - Pomóż, proszę. - Szepnęłam.
- Sądzę ,że musisz dać mu trochę czasu... - Powiedział patrząc mi w oczy.
- German ,ale ja nie mogę czekać.
- Na tą chwilę nie pozostaje Ci nic innego, nie wiesz po co i gdzie jest dokładnie, nic nie zdziałasz. Najlepiej będzie jeśli poczekasz parę dni, teraz nic nie zdziałasz. Spróbuj zadzwonić za parę dni, może wtedy coś wyjaśnicie ,ale pamiętaj ,że zawsze możesz na mnie liczyć. - Słysząc te słowa uśmiechnęłam się mimo ,że i tak było mi bardzo smutno.
- Widzisz? I właśnie taką Cię lubię, uśmiechniętą. To właśnie w takiej uśmiechniętej dziewczynie się zakochałem. - Słysząc to zaczęłam się śmiać w końcu tekst wyjęty chyba z jakiejś poezji i użyty tylko aby mnie pocieszyć.
niedziela, 20 października 2013
Rozdział LXIV
"Ten dzień jest okropny!" - Powiedziałam sama do siebie, ocierając łzy ,a za razem biorąc łyka kawy którą parę minut temu przyniósł mi German. Było mi smutno, nawet bardzo i ciężko myśleć o tym ,że muszę porozmawiać z Pablem, jednak wiem ,że w głębi duszy tego chcę w dodatku chyba German po raz pierwszy aż tak mnie w czymś wspiera. To dla mnie ważne! Siedziałam z telefonem w ręku już bardzo długo bijąc się sama ze sobą czy zadzwonić czy nie? Koło osiemnastej postanowiłam jednak zaryzykować, Pablo odebrał praktycznie od razu więc długo się zastanawiać nad tym co powiedzieć, zaczęłam więc mówić ,a z oczu pociekły mi łzy:
- Masz jakieś wyjaśnienia dla mnie?
- Wszystko napisałem w liście, Lara Ci go dała, prawda?
- Tak, dała. Chyba jednak powinieneś coś wyjaśnić? Gdzie wyjechałeś i po co?
- Sprawy rodzinne, muszę pomóc moim bliskim.
- Czemu mi nie powiesz wszystkiego dokładnie!? Jesteśmy dla siebie bardzo bliscy ,a Ty nie chcesz mi niczego powiedzieć, wiesz ,że mogłabym Ci spróbować pomóc?
- Przestań się mieszać w nieswoje sprawy! Powiem Ci tylko ,że jestem w Hiszpanii ,aby pomóc rodzicom ,ale Ty i tak niczego nie zrozumiesz!
- Wiesz co? Jesteś okropny! Nikt jeszcze nie potraktował mnie w taki sposób, myślałam ,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi... Gdzie się podział ten Pablo którego znałam przez tyle lat? Gdzie mój przyjaciel. Miło ,że w ogóle odebrałeś, cześć. - Powiedziałam rozłączając się szybko.
Zaczęłam płakać to takie przykre ,że dopiero teraz widzę to ,że Pablo chyba jednak nie uważa mnie za przyjaciółkę. I tak będę się usiłowała z nim skontaktować, ja nie potrafię o nim tak łatwo zapomnieć i chcę mu pomóc. Mimo wszystko nadal nie wierzę jak on mógł mnie tak potraktować. Wiem ,że się tego wstydzi i to dla tego, jednak zrobię wszystko aby Pablo dał sobie pomóc! Nie wiem jak trudne to będzie ,ale zrobię wszystko aby mój przyjaciel był blisko...
- Masz jakieś wyjaśnienia dla mnie?
- Wszystko napisałem w liście, Lara Ci go dała, prawda?
- Tak, dała. Chyba jednak powinieneś coś wyjaśnić? Gdzie wyjechałeś i po co?
- Sprawy rodzinne, muszę pomóc moim bliskim.
- Czemu mi nie powiesz wszystkiego dokładnie!? Jesteśmy dla siebie bardzo bliscy ,a Ty nie chcesz mi niczego powiedzieć, wiesz ,że mogłabym Ci spróbować pomóc?
- Przestań się mieszać w nieswoje sprawy! Powiem Ci tylko ,że jestem w Hiszpanii ,aby pomóc rodzicom ,ale Ty i tak niczego nie zrozumiesz!
- Wiesz co? Jesteś okropny! Nikt jeszcze nie potraktował mnie w taki sposób, myślałam ,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi... Gdzie się podział ten Pablo którego znałam przez tyle lat? Gdzie mój przyjaciel. Miło ,że w ogóle odebrałeś, cześć. - Powiedziałam rozłączając się szybko.
Zaczęłam płakać to takie przykre ,że dopiero teraz widzę to ,że Pablo chyba jednak nie uważa mnie za przyjaciółkę. I tak będę się usiłowała z nim skontaktować, ja nie potrafię o nim tak łatwo zapomnieć i chcę mu pomóc. Mimo wszystko nadal nie wierzę jak on mógł mnie tak potraktować. Wiem ,że się tego wstydzi i to dla tego, jednak zrobię wszystko aby Pablo dał sobie pomóc! Nie wiem jak trudne to będzie ,ale zrobię wszystko aby mój przyjaciel był blisko...
sobota, 19 października 2013
Rozdział LXIII
Wszystko czego się przed chwilą dowiedziałam było okropne! Antonio i Beto spodziewali się takiej reakcji dla mnie to może i lepiej bo nie musiałam im nic mówić ,po prostu wyszłam trzymając w ręku tę kopertę, cały czas płakałam! Gdy weszłam do domu w przed pokoju stali zdziwieni German i Ramallo, załatwiali jakiś kontrakt. Na mój widok zdziwili się bardzo bo nie dość ,że wróciłam parę godzin wcześniej to jeszcze byłam cała zapłakana. Stanęłam patrząc na nich i zaczęłam znowu płakać. Patrzyli na mnie jak na jakąś nienormalną ,ale nie dużo czasu było im potrzeba ,aby zorientować się ,że coś jest nie tak. Otarłam łzy z twarzy odłożyłam klucze na komodę, chciałam już iść na górę do pokoju ,ale usiłował zatrzymać mnie German ,mówiąc:
- Ej, Angie co się dzieje!? - Krzyknął po czym szepnął do Ramallo - Poczekaj za raz wrócę - I poszedł za mną po schodach.
Ja wchodząc do pokoju rzuciłam torebkę na łóżko po czym usiadłam i wtuliłam głowę w poduszkę płacząc. Za mną do pokoju wszedł German zamykając po cichu drzwi.
- Powiesz co się stało? - Powiedział ciepłym głosem siadając obok mnie i przytulając.
Ja nic nie mówiąc dałam mu kopertę z listem do mnie. Po chwili milczenia powiedział:
- Tak mi przykro, zadzwoń jutro albo jeszcze dziś do niego i poproś aby Ci wszystko powiedział. Może uda nam się mu jakoś pomóc? Zrobię wszystko aby wrócił do Buenos Aires i do studia.
Podniosłam głowę przytulając go i uśmiechając się przez łzy, szepcząc mu do ucha:
- Kocham Cię.
- Wiem ja Ciebie też ,ale teraz uspokój się trochę i nie wiem... Posiedź tu albo z nami w salonie ,a ja przyniosę Ci kawy ,a wieczorem zadzwonisz do Pabla i pogadacie , dobrze?
- A co z Violettą?
- Dzisiaj Violettę odbierze Ramallo, Ty się niczym nie przejmuj, dobrze?
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła? - Powiedziałam całując go w policzek.
- Ej, Angie co się dzieje!? - Krzyknął po czym szepnął do Ramallo - Poczekaj za raz wrócę - I poszedł za mną po schodach.
Ja wchodząc do pokoju rzuciłam torebkę na łóżko po czym usiadłam i wtuliłam głowę w poduszkę płacząc. Za mną do pokoju wszedł German zamykając po cichu drzwi.
- Powiesz co się stało? - Powiedział ciepłym głosem siadając obok mnie i przytulając.
Ja nic nie mówiąc dałam mu kopertę z listem do mnie. Po chwili milczenia powiedział:
- Tak mi przykro, zadzwoń jutro albo jeszcze dziś do niego i poproś aby Ci wszystko powiedział. Może uda nam się mu jakoś pomóc? Zrobię wszystko aby wrócił do Buenos Aires i do studia.
Podniosłam głowę przytulając go i uśmiechając się przez łzy, szepcząc mu do ucha:
- Kocham Cię.
- Wiem ja Ciebie też ,ale teraz uspokój się trochę i nie wiem... Posiedź tu albo z nami w salonie ,a ja przyniosę Ci kawy ,a wieczorem zadzwonisz do Pabla i pogadacie , dobrze?
- A co z Violettą?
- Dzisiaj Violettę odbierze Ramallo, Ty się niczym nie przejmuj, dobrze?
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła? - Powiedziałam całując go w policzek.
czwartek, 17 października 2013
Rozdział LXII
Dzisiaj do studio przyszłam w miarę wcześnie jednak nie zastałam tam ani Pabla ani Antonia. No szkoda zwłaszcza ,że chciałam z nim porozmawiać. W pokoju nauczycielskim siedział tylko Gregorio i Rafa. Nie pobyłam więc długo w pokoju nauczycielskim z obawy przed ich zachowaniem i komentarzami Gregoria. Tuż przed lekcjami spotkałam Antonia ,a gdy zapytałam go gdzie jest Pablo jakoś niewiarygodnie zaczął coś mruczeć ,że się spóźni bo coś mu wypadło. Jego zachowanie było dla mnie co najmniej dziwne. Lekcje mijały mi w miarę spokojnie ,a o zdenerwowaniu uczniów czym kol wiek nie było mowy. Jedną z lekcji przerwała mi Lara pukając do drzwi sali w której miałam lekcje. W raz z nią stał Beto, po niej natomiast widać było ,że płakała i ,że będzie płakała. Wyszłam z sali pełna obaw do tego co za raz usłyszę. Nic nie powiedziała tylko łzy spłynęły jej po policzku. Ja natomiast byłam blada jak ściana. Bałam się. Jedynie Beto zdołał coś powiedzieć:
- No to wy sobie porozmawiajcie ,a ja posiedzę z dzieciakami. - Po nim również było widać ,że jest zdenerwowany.
- Co się dzieje? - Zapytałam idąc z Larą do pokoju nauczycielskiego w którym siedział Gregorio i Michael. Po czym dodałam: - Możecie wyjść do chyba osobista sprawa. Proszę. - Patrząc na nas dziwnie wyszli chociaż nie chętnie.
- Proszę. - Powiedziała dając mi kopertę. - To od Pabla, on wyjechał, nie wiem po co nie wiem czemu, zostawił tylko to i podobny list dla mnie ,ale nie było tam nic dokładnie napisane.
Otworzyłam kopertę i czytałam podczas gdy łzy same napływały mi do oczu. Jednak na tym kawałku papieru nie było również nic konkretnego napisane. Były tylko przeprosiny i prośba żebym niedługo zadzwoniła. Otarłam łzy z oczu, przytuliłam Larę po czym wyszłam z pokoju. W drzwiach mijałam Antonia który w momencie mojego wyjścia pytał Larę czy już o wszystkim wiem. Teraz już wiem czemu wszyscy byli tacy tajemniczy i nic nie chcieli powiedzieć. Czuję się oszukana, jeden z najgorszych dni w moim życiu. W dodatku Pablo wyjechał tak bez pożegnania.
- No to wy sobie porozmawiajcie ,a ja posiedzę z dzieciakami. - Po nim również było widać ,że jest zdenerwowany.
- Co się dzieje? - Zapytałam idąc z Larą do pokoju nauczycielskiego w którym siedział Gregorio i Michael. Po czym dodałam: - Możecie wyjść do chyba osobista sprawa. Proszę. - Patrząc na nas dziwnie wyszli chociaż nie chętnie.
- Proszę. - Powiedziała dając mi kopertę. - To od Pabla, on wyjechał, nie wiem po co nie wiem czemu, zostawił tylko to i podobny list dla mnie ,ale nie było tam nic dokładnie napisane.
Otworzyłam kopertę i czytałam podczas gdy łzy same napływały mi do oczu. Jednak na tym kawałku papieru nie było również nic konkretnego napisane. Były tylko przeprosiny i prośba żebym niedługo zadzwoniła. Otarłam łzy z oczu, przytuliłam Larę po czym wyszłam z pokoju. W drzwiach mijałam Antonia który w momencie mojego wyjścia pytał Larę czy już o wszystkim wiem. Teraz już wiem czemu wszyscy byli tacy tajemniczy i nic nie chcieli powiedzieć. Czuję się oszukana, jeden z najgorszych dni w moim życiu. W dodatku Pablo wyjechał tak bez pożegnania.
wtorek, 15 października 2013
Rozdział LXI
Nie wiem czy mam się cieszyć bo nasz taniec widzieli również Olgita i Ramallo. Po wszystkim zaczęli bić brawo ja natomiast zmieszałam się nieco. Jednak to uczucie nie narastało widząc ,że German mnie obejmuje i jest całkiem spokojny i zadowolony. Ja też zaczęłam się uśmiechać ,a po minie Olgi widać było ,że nie da mi spokoju przez długi czas, teraz przynajmniej mogę być spokojna ponieważ nie muszę nic ukrywać oraz kłamać, nie muszę znosić Jade i jej zachcianek i wreszcie jestem szczęśliwa. Nikt z nas nie wiedział co powiedzieć więc postanowiłam przerwać tą dziwną ciszę szepcząc mu do ucha:
- Dziękuję, było cudownie. - Po czym pocałowałam go w policzek i znów słychać było brawa Olgity.
- Ja Tobie też dziękuję. - Szepnął.
Ten taniec był najpiękniejszym co mnie dzisiaj spotkało mało tego był chyba jedną z najlepszych rzeczy jakie mnie w życiu spotkały. Ja już wiem ,że go kocham mam nadzieję ,że będę w tym uczuciu trwać już na wieki bo widzę ,że on też coś czuje. Gdy weszłam do pokoju przebrałam się i wyjęłam nuty. Zanuciłam jeszcze parę razy nową piosenkę, po czym postanowiłam zejść na dół aby przećwiczyć to z pianinem, tym razem publiczność była nieco szersza bo dołączyli do niej Violetta oraz Leon, im również się podobało i chcieli ją wykonywać razem na przedstawieniu. Nie wiedziałam co mam im powiedzieć bo w końcu nie wiedziałam jak to będzie. Ostatecznie powiedziałam ,że to Pablo o tym zadecyduje. Dzisiaj Leon został na kolacji więc po raz pierwszy od dawna było tak wesoło i była taka miła atmosfera. Na koniec Leon i Viola zaśpiewali jeden z ich najwspanialszych duetów Germanowi się podobało, chyba nie widziałam go jeszcze aż tak szczęśliwego! Późnym wieczorem siedząc w pokoju usiłowałam się dodzwonić do Pabla jednak bez skutku, było to dziwne ,że nie odbierał może rzeczywiście coś ukrywa? Nie wiem co o tym sądzić, czas pokaże. A dzień chyba mogę zaliczyć do udanych po mimo ,że Pablo i inni nauczyciele coś kombinują. No trudno czas pokaże...
- Dziękuję, było cudownie. - Po czym pocałowałam go w policzek i znów słychać było brawa Olgity.
- Ja Tobie też dziękuję. - Szepnął.
Ten taniec był najpiękniejszym co mnie dzisiaj spotkało mało tego był chyba jedną z najlepszych rzeczy jakie mnie w życiu spotkały. Ja już wiem ,że go kocham mam nadzieję ,że będę w tym uczuciu trwać już na wieki bo widzę ,że on też coś czuje. Gdy weszłam do pokoju przebrałam się i wyjęłam nuty. Zanuciłam jeszcze parę razy nową piosenkę, po czym postanowiłam zejść na dół aby przećwiczyć to z pianinem, tym razem publiczność była nieco szersza bo dołączyli do niej Violetta oraz Leon, im również się podobało i chcieli ją wykonywać razem na przedstawieniu. Nie wiedziałam co mam im powiedzieć bo w końcu nie wiedziałam jak to będzie. Ostatecznie powiedziałam ,że to Pablo o tym zadecyduje. Dzisiaj Leon został na kolacji więc po raz pierwszy od dawna było tak wesoło i była taka miła atmosfera. Na koniec Leon i Viola zaśpiewali jeden z ich najwspanialszych duetów Germanowi się podobało, chyba nie widziałam go jeszcze aż tak szczęśliwego! Późnym wieczorem siedząc w pokoju usiłowałam się dodzwonić do Pabla jednak bez skutku, było to dziwne ,że nie odbierał może rzeczywiście coś ukrywa? Nie wiem co o tym sądzić, czas pokaże. A dzień chyba mogę zaliczyć do udanych po mimo ,że Pablo i inni nauczyciele coś kombinują. No trudno czas pokaże...
niedziela, 13 października 2013
Rozdział LX
Przez resztę lekcji i przerw Pablo mnie unikał w dodatku był jakiś przygnębiony. Szkoda mi było na niego patrzeć w takim stanie jednak nie chciał i nie pozwolił abym mu pomogła. Nie wiem czy powinnam czuć się urażona w końcu moje zachowanie było jeszcze gorsze. Co dziwniejsze Beto i Antonio też nie do końca normalnie na mnie patrzyli tak jakby ze smutkiem, politowaniem ,a ja nadal nie wiem o co chodzi. Może chce mnie zwolnić? Awantury jednak robić nie będę bo moje zachowanie w sumie jest na poziomie pozbycia się mnie ,a może nie o to chodzi? Poniżać się nie zamierzam. Stwierdziłam ,że w końcu i tak się dowiem ,a teraz czas zająć się innymi rzeczami bo mój problem przyjechał jakąś godzinę temu. Tak mowa tu o Rafie Palmerze. Przebywanie z nim to istny koszmar ,nie daje mi dojść do słowa i ciągle usiłuje mi wmówić ,że coś między nami jest. W dodatku robi to na oczach Pabla ,a Pablo i tak jest od wczoraj w jakimś złym stanie. Może to przez Larę? Chyba będzie z nią trzeba o tym porozmawiać ,ale to nie teraz. W każdym razie to właśnie przez niego wyszłam dzisiaj wcześniej. Niestety był tak natrętny i wkurzający ,że musiałam się zgodzić aby mnie podwiózł. Na moje nie szczęście usiłował mnie pocałować akurat gdy obok przechodził German. Nie zrobił tego szybko wysiadłam ,a German widząc całe zdarzenie powiedział mu jeszcze parę przykrych słów w sumie szkoda mi Rafy i czuję się winna całemu zdarzeniu ,a z drugiej cieszę się ,że to już chyba koniec z jego próbami zbliżenia się do mnie i z tego ,że German za nic mnie nie obwinia i nie jest na mnie zły. Po całym zdarzeniu weszliśmy do środka ,a ja poszłam na górę aby pokazać się mu w sukience którą wybrałam na przyjęcie. Przebrałam się po czym zeszłam na dół. Widząc mnie uśmiechnął się ,a ja zapytałam:
- I jak, podoba się?
- Jest przepiękna tak jak Ty. - Uśmiechnął się podając mi rękę, zaczęliśmy tańczyć.
Było pięknie, w takich chwilach właśnie czuję ,że to German jest osobą którą na prawdę kocham i z którą chcę być zawsze i poświęcić dla niej wszystko co mam. Chyba się poważnie zakochałam...
- I jak, podoba się?
- Jest przepiękna tak jak Ty. - Uśmiechnął się podając mi rękę, zaczęliśmy tańczyć.
Było pięknie, w takich chwilach właśnie czuję ,że to German jest osobą którą na prawdę kocham i z którą chcę być zawsze i poświęcić dla niej wszystko co mam. Chyba się poważnie zakochałam...
Rozdział LIX
Tego dnia wstałam wcześnie zbyt wcześnie, postanowiłam więc iść na strych ,aby poszukać jakiejś odpowiedniej sukienki na wesele. Znalazłam jedną przepiękną. Było mi w sumie źle patrzeć na tę sukienkę ponieważ dobrze pamiętam dzień w którym Angelika dawała ją Marii. Przejrzałam jeszcze milion innych sukienek jednak żadna nie była tą idealną. Wzięłam sukienkę do pokoju jednak nie było już czasu aby pokazać ją Germanowi. Włożyłam nuty do torby i zeszłam szybko na dół. Dzisiaj wyszło no to ,że się spóźniłam mimo ,że wstałam o wiele za wcześnie, śniadanie więc zjadłam tylko z Violą i Fran po czym szybko pobiegłyśmy do studia. Gdy weszłam do sali w której powinnam mieć zajęcia zobaczyłam Pabla. Nie był zadowolony z tego ,że się spóźniam i sam zaczął prowadzić lekcje, widząc mnie wstał ze stanowiska i podszedł do mnie:
- Czemu się spóźniłaś i czemu nie odbierasz?! Dzwoniłem ze dwadzieścia razy!
Chciałam coś odpowiedzieć ,ale nie dał mi zacząć.
- Wiesz co nie chce mi się już z Tobą rozmawiać. - Powiedział ,a raczej krzyknął po czym trzaskając drzwiami wyszedł z sali.
Ja natomiast usiadłam na miejscu i zaczęła się lekcja. Mimo wszystko wcale nie mogłam się skupić i bujałam w obłokach. Szczerze bałam się tego co Pablo powie mi po lekcji i czy w ogóle coś powie. Po lekcji historii muzyki chciałam iść prosto do pokoju nauczycielskiego. Jednak zatrzymała mnie Nata. Rozmawiałyśmy chwilę w sumie o niczym konkretnym ,ale było przyjemnie. Opowiadała mi o swoim związku z Maxim. Nie słuchałam zbyt dokładnie ponieważ miałam większe problemy na głowie, Dlatego więc nasza rozmowa nie trwała zbyt długo, przeprosiłam grzecznie i poszłam do pokoju nauczycielskiego gdzie zastałam Pabla chciałam wyjaśnić to wszystko jednak on zaczął pierwszy nie dając mi dojść do słowa:
- Wiesz? Przepraszam, nie powinienem tak reagować zwłaszcza przy uczniach, nie tłumacz się z niczego i nic nie mów poza tym,że wybaczysz ,prawda?
- Tak. - Powiedziałam dziwnie się na niego patrząc. On przecież nigdy taki nie był! Zaczynam sądzić ,że coś przede mną ukrywa...
- Czemu się spóźniłaś i czemu nie odbierasz?! Dzwoniłem ze dwadzieścia razy!
Chciałam coś odpowiedzieć ,ale nie dał mi zacząć.
- Wiesz co nie chce mi się już z Tobą rozmawiać. - Powiedział ,a raczej krzyknął po czym trzaskając drzwiami wyszedł z sali.
Ja natomiast usiadłam na miejscu i zaczęła się lekcja. Mimo wszystko wcale nie mogłam się skupić i bujałam w obłokach. Szczerze bałam się tego co Pablo powie mi po lekcji i czy w ogóle coś powie. Po lekcji historii muzyki chciałam iść prosto do pokoju nauczycielskiego. Jednak zatrzymała mnie Nata. Rozmawiałyśmy chwilę w sumie o niczym konkretnym ,ale było przyjemnie. Opowiadała mi o swoim związku z Maxim. Nie słuchałam zbyt dokładnie ponieważ miałam większe problemy na głowie, Dlatego więc nasza rozmowa nie trwała zbyt długo, przeprosiłam grzecznie i poszłam do pokoju nauczycielskiego gdzie zastałam Pabla chciałam wyjaśnić to wszystko jednak on zaczął pierwszy nie dając mi dojść do słowa:
- Wiesz? Przepraszam, nie powinienem tak reagować zwłaszcza przy uczniach, nie tłumacz się z niczego i nic nie mów poza tym,że wybaczysz ,prawda?
- Tak. - Powiedziałam dziwnie się na niego patrząc. On przecież nigdy taki nie był! Zaczynam sądzić ,że coś przede mną ukrywa...
czwartek, 10 października 2013
Rozdział LVIII
Po lekcjach gdy znalazłam się sam na sam z Pablem w pokoju nauczycielskim chciałam to wszystko wyjaśnić. Miałam nadzieję ,że widział dostatecznie wiele ,aby wywnioskować ,że między nami nic nie zaszło, po prostu miałam nadzieję ,że nie zamierza mi robić żadnych problemów z tego powodu. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:
- Nie wiem jak wiele widziałeś lub jak wiele nie widziałeś jednak wierz mi ,że nic nie zaszło między nami. - Chciałam kontynuować ,ale Pablo mi przerwał mówiąc:
- Spokojnie, nic nie mówię. Widziałem większość jak nie wszystko i nie tłumacz mi się z niczego. Nawet gdyby do czegoś tam doszło to i tak powinienem być szczęśliwy ,że dobrze Ci się układa.
- Nigdy nie byłeś takiego zdania i nigdy tak nie mówiłeś. Co się dzieje? Przerażasz mnie. - Powiedziałam uśmiechając się niepewnie ,a za razem mając wielkie zdziwienie w oczach.
- Nic się nie dzieje, po prostu chcę abyś była szczęśliwa. - Uśmiechnął się.
- To dobrze, uznajmy ,że Ci wierzę. Chociaż wiem swoje. - Również się uśmiechnęłam.
- Było miło ,ale ja już na dzisiaj skończyłem, pójdę już mam jeszcze parę spraw do załatwienia. - Powiedział żegnając się.
- Cześć, miłego dnia. - Uśmiechnęłam się żegnając.
Tego dnia reszta lekcji minęła szybko ,a ja wróciłam dosyć wcześnie do domu. Szła ze mną Violetta i Francesca która miała dziś u nas nocować. Dziewczynki zajęły się sobą w pokoju Violi. Ja natomiast siedziałam na dole usiłując zmienić coś w piosence. German też usiłował mi pomóc jednak bez skutku. Postanowiliśmy jednak ,że nie będziemy dzisiaj jechać przymierzać sukienkę ponieważ ja miałam sporo pracy ,a on miał jeszcze jakieś spotkanie. Wieczór spędziłam z Olgą i Ramallem którzy najwyraźniej nie mogli poczekać aż skończę robić to co robię. Oczywiście musieli się wtrącać dokładając swoje pomysły. W sumie niektóre nie były złe także późnym wieczorem ostatecznie udało mi się skończyć piosenkę. Zagrałam ją jedyny raz i wszyscy przyszli ,aby posłuchać, była piękna!
- Nie wiem jak wiele widziałeś lub jak wiele nie widziałeś jednak wierz mi ,że nic nie zaszło między nami. - Chciałam kontynuować ,ale Pablo mi przerwał mówiąc:
- Spokojnie, nic nie mówię. Widziałem większość jak nie wszystko i nie tłumacz mi się z niczego. Nawet gdyby do czegoś tam doszło to i tak powinienem być szczęśliwy ,że dobrze Ci się układa.
- Nigdy nie byłeś takiego zdania i nigdy tak nie mówiłeś. Co się dzieje? Przerażasz mnie. - Powiedziałam uśmiechając się niepewnie ,a za razem mając wielkie zdziwienie w oczach.
- Nic się nie dzieje, po prostu chcę abyś była szczęśliwa. - Uśmiechnął się.
- To dobrze, uznajmy ,że Ci wierzę. Chociaż wiem swoje. - Również się uśmiechnęłam.
- Było miło ,ale ja już na dzisiaj skończyłem, pójdę już mam jeszcze parę spraw do załatwienia. - Powiedział żegnając się.
- Cześć, miłego dnia. - Uśmiechnęłam się żegnając.
Tego dnia reszta lekcji minęła szybko ,a ja wróciłam dosyć wcześnie do domu. Szła ze mną Violetta i Francesca która miała dziś u nas nocować. Dziewczynki zajęły się sobą w pokoju Violi. Ja natomiast siedziałam na dole usiłując zmienić coś w piosence. German też usiłował mi pomóc jednak bez skutku. Postanowiliśmy jednak ,że nie będziemy dzisiaj jechać przymierzać sukienkę ponieważ ja miałam sporo pracy ,a on miał jeszcze jakieś spotkanie. Wieczór spędziłam z Olgą i Ramallem którzy najwyraźniej nie mogli poczekać aż skończę robić to co robię. Oczywiście musieli się wtrącać dokładając swoje pomysły. W sumie niektóre nie były złe także późnym wieczorem ostatecznie udało mi się skończyć piosenkę. Zagrałam ją jedyny raz i wszyscy przyszli ,aby posłuchać, była piękna!
wtorek, 8 października 2013
Rozdział LVII
Rano wstałam dosyć późno więc śniadanie zjeść nie zdążyłam. Wyszykowałam się szybko i wyszłam do studia. Przyszłam wcześniej niż sądziłam dlatego postanowiłam jeszcze dopracować parę nut w mojej piosence, wyjęłam więc jakąś kartkę i zaczęłam bazgrać oraz nucić coś cichutko. Nie udało mi się jednak pobyć długo samej bo szybko do pokoju wparował Michael. Pytając czy to ja tak pięknie śpiewam. Od razu zorientowałam się ,że podsłuchiwał bo to niemożliwe ,aby usłyszeć tak ciche dźwięki nawet przypadkowo. Nie wiedziałam co powiedzieć w końcu nie miałam ochoty żeby przebywać z nim w jednym pomieszczeniu ,a co dopiero rozmawiać. Zareagowałam jednak szybko:
- Co tutaj robisz o tej porze? - Zdziwiłam się a za razem byłam wystraszona.
- To będzie mój poważny pierwszy dzień, chciałem być trochę wcześniej. No właśnie Pablo nie pokazał mi wczoraj wszystkich sal w studiu może pokażesz mi teraz skoro jesteśmy sami?
- Nie, to chyba nie jest dobry pomysł. - Zmieszałam się.
- Czemu? Mam wrażenie ,że mnie unikasz? - Powiedział nachalnie przysuwając się bliżej.
- Nie chcę mieć przez to kłopotów. Proszę zostaw mnie. - I właśnie chwilę po wypowiedzeniu tych słów w drzwiach do pokoju ujrzałam Pabla.
Nie wiedziałam co o tym sądzić i jak długo może on tutaj stać i co sobie pomyśli. Nie mówiłam nic jednak Pablo podszedł do Michaela i położył mu rękę na ramieniu mówiąc:
- Nie wiesz ,że jak dama prosi to trzeba słuchać?
- Dziękuję. - Powiedziałam odsuwając się. Już chciałam wyjść gdy usłyszałam głos Pabla:
- Angie, zapomniałaś kartki. - Powiedział dając mi moje bazgroły. Ja natomiast wzięłam je, uśmiechnęłam się do niego ciepło i wyszłam zostawiając ich samych.
Nie wiem co teraz Pablo powie Michaelowi, boję się jednak bardziej tego co przy następnym spotkaniu powie mi. Mam nadzieję ,że widział całe zdarzenie bo jeżeli nie to z jego punktu widzenia ta sprawa wygląda kiepsko. Chcę z nim porozmawiać ,ale się boję. Teraz właśnie przekonałam się jak wiele dla mnie znaczy. Co bym zrobiła gdyby nie on?
- Co tutaj robisz o tej porze? - Zdziwiłam się a za razem byłam wystraszona.
- To będzie mój poważny pierwszy dzień, chciałem być trochę wcześniej. No właśnie Pablo nie pokazał mi wczoraj wszystkich sal w studiu może pokażesz mi teraz skoro jesteśmy sami?
- Nie, to chyba nie jest dobry pomysł. - Zmieszałam się.
- Czemu? Mam wrażenie ,że mnie unikasz? - Powiedział nachalnie przysuwając się bliżej.
- Nie chcę mieć przez to kłopotów. Proszę zostaw mnie. - I właśnie chwilę po wypowiedzeniu tych słów w drzwiach do pokoju ujrzałam Pabla.
Nie wiedziałam co o tym sądzić i jak długo może on tutaj stać i co sobie pomyśli. Nie mówiłam nic jednak Pablo podszedł do Michaela i położył mu rękę na ramieniu mówiąc:
- Nie wiesz ,że jak dama prosi to trzeba słuchać?
- Dziękuję. - Powiedziałam odsuwając się. Już chciałam wyjść gdy usłyszałam głos Pabla:
- Angie, zapomniałaś kartki. - Powiedział dając mi moje bazgroły. Ja natomiast wzięłam je, uśmiechnęłam się do niego ciepło i wyszłam zostawiając ich samych.
Nie wiem co teraz Pablo powie Michaelowi, boję się jednak bardziej tego co przy następnym spotkaniu powie mi. Mam nadzieję ,że widział całe zdarzenie bo jeżeli nie to z jego punktu widzenia ta sprawa wygląda kiepsko. Chcę z nim porozmawiać ,ale się boję. Teraz właśnie przekonałam się jak wiele dla mnie znaczy. Co bym zrobiła gdyby nie on?
niedziela, 6 października 2013
Rozdział LVI
Po chwili zapytał ponownie:
- Zgodziłaś się? Odpowiedz. - Powiedział patrząca na mnie podejrzliwie.
- Tak, zgodziłam się. Formalnie w końcu obydwoje podtrzymujemy naszą wersję mimo ,że to jest oszustwo wobec samego siebie. Przepraszam ,że nie wiem czego chcę ,ale nie mogę odmówić. A teraz wybacz ,ale lepiej będzie jeśli już pójdę, uwierz nie chciałam Cię zranić. - Popatrzyłam na niego moimi smutnymi oczami, pożegnałam się i wyszłam.
Na wejściu do domu zastałam Germana. Najwyraźniej na mnie czekał bo gdy weszłam zaczął szybko mówić:
- O Angie, dobrze ,że już jesteś. Z okazji tego ,że zbliża się o wesele chciałbym pojechać z Tobą po jakąś sukienkę. Musisz przyćmić wszystkich blaskiem. Co powiesz na dzisiaj albo jutro? - Powiedział szybko po czym zamilkł widząc moje zmęczone oczy, po chwili dodał: - Hej co się dzieje? - Podszedł i złapał mnie za ręce.
- Do studia doszedł dzisiaj Michael. Chyba wpadłam mu w oko. W dodatku przyjeżdża Rafa i Marotti ,aby kręcić przygotowania do spektaklu więc trzeba uważać co się mówi bo kamery są wszędzie ,a Pablo również niczego nie ułatwia. Wybacz ,ale dzisiaj jestem zmęczona i nie mam ochoty ani siły. W dodatku najlepszym pomysłem będzie jeśli najpierw przejrzę szafę, więc najwcześniej jutro.
- Dobrze jak dla mnie nie ma sprawy może być jutro ,ale może pomóc Ci jakoś z nimi wszystkimi?
- Nie, nie to tylko wszystko skomplikuje, proszę daj mi parę dni ,a wszystko wyjaśnię. - Uśmiechnęłam się po czym dodałam: - Pójdę przegrzebać szafę i dziękuję za zaproszenie.
- Ale nie próbujesz uciec? Wszystko aktualne?
- Tak ,ale przepraszam teraz naprawdę nie mam ochoty poruszać tego tematu. Wybacz.
- Zgodziłaś się? Odpowiedz. - Powiedział patrząca na mnie podejrzliwie.
- Tak, zgodziłam się. Formalnie w końcu obydwoje podtrzymujemy naszą wersję mimo ,że to jest oszustwo wobec samego siebie. Przepraszam ,że nie wiem czego chcę ,ale nie mogę odmówić. A teraz wybacz ,ale lepiej będzie jeśli już pójdę, uwierz nie chciałam Cię zranić. - Popatrzyłam na niego moimi smutnymi oczami, pożegnałam się i wyszłam.
Na wejściu do domu zastałam Germana. Najwyraźniej na mnie czekał bo gdy weszłam zaczął szybko mówić:
- O Angie, dobrze ,że już jesteś. Z okazji tego ,że zbliża się o wesele chciałbym pojechać z Tobą po jakąś sukienkę. Musisz przyćmić wszystkich blaskiem. Co powiesz na dzisiaj albo jutro? - Powiedział szybko po czym zamilkł widząc moje zmęczone oczy, po chwili dodał: - Hej co się dzieje? - Podszedł i złapał mnie za ręce.
- Do studia doszedł dzisiaj Michael. Chyba wpadłam mu w oko. W dodatku przyjeżdża Rafa i Marotti ,aby kręcić przygotowania do spektaklu więc trzeba uważać co się mówi bo kamery są wszędzie ,a Pablo również niczego nie ułatwia. Wybacz ,ale dzisiaj jestem zmęczona i nie mam ochoty ani siły. W dodatku najlepszym pomysłem będzie jeśli najpierw przejrzę szafę, więc najwcześniej jutro.
- Dobrze jak dla mnie nie ma sprawy może być jutro ,ale może pomóc Ci jakoś z nimi wszystkimi?
- Nie, nie to tylko wszystko skomplikuje, proszę daj mi parę dni ,a wszystko wyjaśnię. - Uśmiechnęłam się po czym dodałam: - Pójdę przegrzebać szafę i dziękuję za zaproszenie.
- Ale nie próbujesz uciec? Wszystko aktualne?
- Tak ,ale przepraszam teraz naprawdę nie mam ochoty poruszać tego tematu. Wybacz.
piątek, 4 października 2013
Rozdział LV
Po lekcjach spotkałam się z Pablem w Resto. Na korytarzu nie rozmawialiśmy długo ponieważ jak już się o tym przekonałam, ściany mają uszy. Nie wiem co teraz Gregorio próbuje osiągnąć swoim zachowaniem ,ale to chyba nic miłego wobec mnie ,a nawet nie tylko wobec mnie ,ale i Pabla. On wie i widzi ,że Pablo nadal coś do mnie czuje, dlatego chce ,żeby on cierpiał patrząc na mnie obok Michaela i ,żebym ja cierpiała musząc to wszystko znosić. Czemu nigdy nie mogę być pewna tego co czuję? Na to pytanie usiłuję odpowiedzieć sobie już od dłuższego czasu, jak widać bez skutku. W każdym razie po lekcjach z Pablem usiedliśmy w Resto.
- Dziękuję. - Zaczęłam nieśmiało patrząc się na Pabla.
- Tak, tak... Hej... O czym tak myślisz? Kolejny problem? - Powiedział trzymając mnie za rękę.
- Tak, widzisz jak on się zachowuje w dodatku Antonio zapowiedział przyjazd Marottiego i Rafy w związku z tym spektaklem. Nie zapominajmy ,że German chciałby się ze mną pojawić na weselu kolegi... Jako para. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. I przepraszam ,że Ci o tym mówię ,ale sam pytałeś. Chociaż i tak nie powinnam, wiem ,że mimo tego ,że jesteś z Larą, nie zapomnisz o mnie i ,że coś czujesz. Muszę Ci powiedzieć ,że dla mnie to też nie jest takie proste. - Przytuliłam go uśmiechając się.
- Wiem, wiem i przepraszam. Zdaję sobie sprawę ze wszystkiego i nie chcę patrzeć jak znowu cierpisz. Chcę Ci pomóc. - Przytulił mnie.
- Nic nie jest proste każdy chciałby ,żebym była tylko jego i zdecydowana. Ja nic nie wiem, dziękuję za troskę i naprawdę wiele dla mnie znaczysz. Jednak te rozmowy niczego nie ułatwiają. W innym przypadku mogę sobie wmawiać to wszystko, teraz jednak wiem i jestem pewna ,że coś się dzieje. A co z Tobą i Larą?
- Nie wiem, na razie jest dobrze ,ale nie wiem jak to dalej wyjdzie zwłaszcza ,że dzieje się tak wiele w studiu. Wracając do rozmowy zaakceptowałaś propozycję Germana?
Zmieszałam się nieco słysząc te słowa i w tym momencie nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie chciałam go ranić ,ale nie chciałam kłamać. I co teraz mam zrobić?
- Dziękuję. - Zaczęłam nieśmiało patrząc się na Pabla.
- Tak, tak... Hej... O czym tak myślisz? Kolejny problem? - Powiedział trzymając mnie za rękę.
- Tak, widzisz jak on się zachowuje w dodatku Antonio zapowiedział przyjazd Marottiego i Rafy w związku z tym spektaklem. Nie zapominajmy ,że German chciałby się ze mną pojawić na weselu kolegi... Jako para. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. I przepraszam ,że Ci o tym mówię ,ale sam pytałeś. Chociaż i tak nie powinnam, wiem ,że mimo tego ,że jesteś z Larą, nie zapomnisz o mnie i ,że coś czujesz. Muszę Ci powiedzieć ,że dla mnie to też nie jest takie proste. - Przytuliłam go uśmiechając się.
- Wiem, wiem i przepraszam. Zdaję sobie sprawę ze wszystkiego i nie chcę patrzeć jak znowu cierpisz. Chcę Ci pomóc. - Przytulił mnie.
- Nic nie jest proste każdy chciałby ,żebym była tylko jego i zdecydowana. Ja nic nie wiem, dziękuję za troskę i naprawdę wiele dla mnie znaczysz. Jednak te rozmowy niczego nie ułatwiają. W innym przypadku mogę sobie wmawiać to wszystko, teraz jednak wiem i jestem pewna ,że coś się dzieje. A co z Tobą i Larą?
- Nie wiem, na razie jest dobrze ,ale nie wiem jak to dalej wyjdzie zwłaszcza ,że dzieje się tak wiele w studiu. Wracając do rozmowy zaakceptowałaś propozycję Germana?
Zmieszałam się nieco słysząc te słowa i w tym momencie nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie chciałam go ranić ,ale nie chciałam kłamać. I co teraz mam zrobić?
czwartek, 3 października 2013
Rozdział LIV
W południe wszyscy czekali już na Antonia na sali. Nie ukrywam ,że wszyscy się niecierpliwili łącznie ze mną i z Pablem. Antonio spóźnił się parę minut ,ale gdy wszedł skończyły się wszelkie rozmowy, po prostu wszyscy umilkli. A Antonio zaczął mówić:
- W ostatnich dniach, miesiącach ,a nawet tygodniach nasze studio zaprezentowało swój wysoki poziom. Z tego miejsca chciałbym podziękować za to wszystkim uczniom oraz nauczycielom którzy włożyli w Waszą naukę i we wszystko co związane z Wami i ze studiem całe swoje serce i czas. Jako iż w ostatnim czasie życie studia ma się tak dobrze i jest na wysokim poziomie pozwoliłem sobie do naszej nauczycielskiej kadry dołączyć jeszcze jedną osobę. Jest to Michael, pochodzi z Hiszpanii oraz uczy tańca i śpiewu. Mam nadzieję ,że dzięki niemu, Wam oraz pozostałym nauczycielom nasz świąteczny spektakl będzie niezapomniany przez wiele lat. A teraz uprzejmie proszę o brawa dla Michaela. - W tym momencie Antonio skończył wypowiedź i zaczął klaskać razem z innymi. - Po czym dodał: - A teraz zapraszam wszystkich do sal w których macie zajęcia, poczekajcie chwilę na nauczycieli, zaraz przyjdą. - Uśmiechnął się.
Uczniowie po kolei zaczęli wychodzić z sali ,a my zostaliśmy sami. Antonio podszedł do Nas mówiąc:
- No dobrze, uciekajcie do uczniów ,a Pablo oprowadzi Michaela po studiu.
- A może Pani by mnie oprowadziła? - Powiedział patrząc na mnie Michael. Chciałam coś odpowiedzieć,ale Gregorio musiał się wtrącić:
- Mówisz do Ężi, Enżi? - Zaśmiał się Gregorio. Pablo chyba wyczuł co się świeci bo szybko zaczął:
- Nie naprawdę, Angie ma teraz bardzo ważne zajęcia i musi już iść. - Powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę wyjścia po czym dodał: - Może innym razem.
- Może Ty Pablo poprowadzisz zajęcia za nią? - Powiedział dociekliwie... na co ja wtrąciłam:
- Nie, nie Pablo nie wie o co chodzi i co przerabiamy to zbyt ważny materiał. - Powiedziałam szybko po czym wyszłam z sali udając się do uczniów.
- W ostatnich dniach, miesiącach ,a nawet tygodniach nasze studio zaprezentowało swój wysoki poziom. Z tego miejsca chciałbym podziękować za to wszystkim uczniom oraz nauczycielom którzy włożyli w Waszą naukę i we wszystko co związane z Wami i ze studiem całe swoje serce i czas. Jako iż w ostatnim czasie życie studia ma się tak dobrze i jest na wysokim poziomie pozwoliłem sobie do naszej nauczycielskiej kadry dołączyć jeszcze jedną osobę. Jest to Michael, pochodzi z Hiszpanii oraz uczy tańca i śpiewu. Mam nadzieję ,że dzięki niemu, Wam oraz pozostałym nauczycielom nasz świąteczny spektakl będzie niezapomniany przez wiele lat. A teraz uprzejmie proszę o brawa dla Michaela. - W tym momencie Antonio skończył wypowiedź i zaczął klaskać razem z innymi. - Po czym dodał: - A teraz zapraszam wszystkich do sal w których macie zajęcia, poczekajcie chwilę na nauczycieli, zaraz przyjdą. - Uśmiechnął się.
Uczniowie po kolei zaczęli wychodzić z sali ,a my zostaliśmy sami. Antonio podszedł do Nas mówiąc:
- No dobrze, uciekajcie do uczniów ,a Pablo oprowadzi Michaela po studiu.
- A może Pani by mnie oprowadziła? - Powiedział patrząc na mnie Michael. Chciałam coś odpowiedzieć,ale Gregorio musiał się wtrącić:
- Mówisz do Ężi, Enżi? - Zaśmiał się Gregorio. Pablo chyba wyczuł co się świeci bo szybko zaczął:
- Nie naprawdę, Angie ma teraz bardzo ważne zajęcia i musi już iść. - Powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę wyjścia po czym dodał: - Może innym razem.
- Może Ty Pablo poprowadzisz zajęcia za nią? - Powiedział dociekliwie... na co ja wtrąciłam:
- Nie, nie Pablo nie wie o co chodzi i co przerabiamy to zbyt ważny materiał. - Powiedziałam szybko po czym wyszłam z sali udając się do uczniów.
środa, 2 października 2013
Rozdział LIII
Rano obudził mnie German jak zwykle przychodząc do mojego pokoju z kawą. Usiadłam na łóżku mówiąc:
- Nie mów ,że znowu zaspałam!
- Nie, nie spokojnie. Chciałem się tylko spytać czy wiesz którego ma być to przedstawienie o którym mówiłaś? - Powiedział najwyraźniej bardzo zainteresowany tym tematem.
- Tak dokładnie za trzy tygodnie, to będzie dwudziesty grudnia. Tylko po to mnie obudziłeś?
- Tak, to znaczy nie. Chciałem też abyś wreszcie normalnie zjadła z nami wszystkimi. Poza tym pytam się ponieważ mój przyjaciel się żeni i chciałbym abyś na weselu pojawiła się ze mną. Co Ty na to powiesz.
- Miło z Twojej strony. Co wstydzisz się sam pokazać? - Zaśmiałam się po czym dodałam: - Chętnie. - On podszedł i pocałował mnie w czoło. Mówiąc:
- Szykuj się na śniadanie, będziemy czekać. - Oznajmił po czym wyszedł zostawiając mnie samą i uśmiechniętą. Wstałam z łóżka i wyszykowałam się szybko. Gdy zeszłam na stole pojawiły się właśnie naleśniki. Usiadłam do stołu z nimi. Przy stole jak to zwykle tutaj bywa na ogół wszyscy milczeli. Nie jestem jakąś szczególną zwolenniczką ciszy w takich momentach ,ale zbyt bardzo ich kocham. Po śniadaniu zebrałam się i razem z Violą poszłyśmy do studia. W pokoju czekali Pablo i Beto. Miny mieli dosyć poważne.
- Cześć... - Powiedziałam patrząc na nich dziwnie. - Skąd takie miny? - Dodałam prędko.
- Antonio ma dla nas niespodziankę. A Ty czemu taka szczęśliwa?
- To chyba dobrze? Nie no w sumie nie mam konkretnych powodów.
- Nie chcesz nie mów.
Nie chciałam już się z nim kłócić więc nie powiedziałam nic. Wzięłam rzeczy i poszłam na zajęcia. Po drodze spotkałam jeszcze Antonia który pytał czy wiem już o niespodziance. Nasza rozmowa nie była zbyt długa. Poza tym powiedział mi tylko ,że w południe mamy iść na salę do ćwiczeń i czekać na niego. My i uczniowie. Szczerze jestem bardzo ciekawa co się szykuje...
- Nie mów ,że znowu zaspałam!
- Nie, nie spokojnie. Chciałem się tylko spytać czy wiesz którego ma być to przedstawienie o którym mówiłaś? - Powiedział najwyraźniej bardzo zainteresowany tym tematem.
- Tak dokładnie za trzy tygodnie, to będzie dwudziesty grudnia. Tylko po to mnie obudziłeś?
- Tak, to znaczy nie. Chciałem też abyś wreszcie normalnie zjadła z nami wszystkimi. Poza tym pytam się ponieważ mój przyjaciel się żeni i chciałbym abyś na weselu pojawiła się ze mną. Co Ty na to powiesz.
- Miło z Twojej strony. Co wstydzisz się sam pokazać? - Zaśmiałam się po czym dodałam: - Chętnie. - On podszedł i pocałował mnie w czoło. Mówiąc:
- Szykuj się na śniadanie, będziemy czekać. - Oznajmił po czym wyszedł zostawiając mnie samą i uśmiechniętą. Wstałam z łóżka i wyszykowałam się szybko. Gdy zeszłam na stole pojawiły się właśnie naleśniki. Usiadłam do stołu z nimi. Przy stole jak to zwykle tutaj bywa na ogół wszyscy milczeli. Nie jestem jakąś szczególną zwolenniczką ciszy w takich momentach ,ale zbyt bardzo ich kocham. Po śniadaniu zebrałam się i razem z Violą poszłyśmy do studia. W pokoju czekali Pablo i Beto. Miny mieli dosyć poważne.
- Cześć... - Powiedziałam patrząc na nich dziwnie. - Skąd takie miny? - Dodałam prędko.
- Antonio ma dla nas niespodziankę. A Ty czemu taka szczęśliwa?
- To chyba dobrze? Nie no w sumie nie mam konkretnych powodów.
- Nie chcesz nie mów.
Nie chciałam już się z nim kłócić więc nie powiedziałam nic. Wzięłam rzeczy i poszłam na zajęcia. Po drodze spotkałam jeszcze Antonia który pytał czy wiem już o niespodziance. Nasza rozmowa nie była zbyt długa. Poza tym powiedział mi tylko ,że w południe mamy iść na salę do ćwiczeń i czekać na niego. My i uczniowie. Szczerze jestem bardzo ciekawa co się szykuje...
Subskrybuj:
Posty (Atom)