wtorek, 22 października 2013

Rozdział LXV

Nadal nie dowierzałam w to co usłyszałam przed chwilą, chyba na prawdę musi mieć wielkie problemy skoro nie zamierza mi o niczym powiedzieć.Siedziałam przez dłuższą chwilę po prostu wpatrując się szklanymi oczami w podłogę. Ta cała sytuacja nie dawała mi spokoju, niestety moją chwilę milczenia przerwał German.
- I jak?... - Powiedział delikatnym głosem podając mi herbatę.
Nie odpowiedziałam nic ,a łzy zaczęły napływać mi do oczu. German usiadł obok mnie, popatrzył na mnie i moje łzy oraz na list, po czym przytulił mnie mówiąc:
- Spokojnie, wiem ,że to dla Ciebie trudne ,ale pamiętaj ,że zawsze jestem przy Tobie bez względu na sytuację. - Objął mnie i pocałował.
To było miłe jednak to zbyt mało aby w tym momencie poprawić mi humor. Sama nie wiedziałam co mam robić, więc spojrzałam mu w oczy mówiąc:
- Co ja mam teraz robić? On się boi przyznać do tego co się dzieje, boi się mi powiedzieć... Ale ja muszę mu pomóc czy tego chce czy nie chce... Nie wiem tylko jak. -  Pomóż, proszę. - Szepnęłam.
- Sądzę ,że musisz dać mu trochę czasu... - Powiedział patrząc mi w oczy.
- German ,ale ja nie mogę czekać.
- Na tą chwilę nie pozostaje Ci nic innego, nie wiesz po co i gdzie jest dokładnie, nic nie zdziałasz. Najlepiej będzie jeśli poczekasz parę dni, teraz nic nie zdziałasz. Spróbuj zadzwonić za parę dni, może wtedy coś wyjaśnicie ,ale pamiętaj ,że zawsze możesz na mnie liczyć. - Słysząc te słowa uśmiechnęłam się mimo ,że i tak było mi bardzo smutno.
- Widzisz? I właśnie taką Cię lubię, uśmiechniętą. To właśnie w takiej uśmiechniętej dziewczynie się zakochałem. - Słysząc to zaczęłam się śmiać w końcu tekst wyjęty chyba z jakiejś poezji i użyty tylko aby mnie pocieszyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz