czwartek, 24 października 2013

Rozdział LXVI

Naszą wymowną chwilę milczenia przerwał mój dzwoniący telefon. Ja jednak nie zamierzałam się fatygować aby go odebrać. Po kilku sygnałach telefonu na które nie reagowałam German wstał z łóżka i podszedł do komody aby podać mi telefon. Tym samym najwyraźniej chciał mnie zmusić do rozmowy. Popatrzył na ekran po czym oznajmił:
- Antonio dzwoni, nie odbierzesz?
- Nie, co ja mu powiem? Ty odbierz... - Popatrzył na mnie jakby dając mi do zrozumienia ,że nie ma najmniejszej ochoty aby to zrobić ,ale ,że ostatecznie poświęci się dla mnie. Ja jednak udawałam ,że wszystko jest w porządku i ,że zupełnie nie wiem o co mu chodzi.
German niechętnie odebrał telefon. Starał się nie pokazywać swojego zdenerwowania, jednak znam go już zbyt dobrze. Wziął głęboki wdech po czym zaczął rozmowę:
- Witaj Antonio. - Zaczął niepewnym ,a za razem donośnym głosem.
- Dzień dobry, German.  Jest może gdzieś w pobliżu Angie?
- Nie wyszła na chwilę zaraz wróci, nie chciałem abyś się denerwował o nią więc odebrałem, mam jej coś przekazać? - Powiedział już o wiele bardziej dostojnym i przekonywującym tonem.
- Nie nic, powiedz mi tylko jak się czuje?
- A jak się ma czuć słysząc coś takiego? - Uniósł się po czym kontynuował donośnym głosem: - Nie czuje się najlepiej, płakała. - Powiedział patrząc na moje wyraźnie zdziwione oczy ową rozmową.
- German, nie kłóćmy się już teraz, w takim momencie. Oby dwoje powinniśmy pomóc Angie ,a nie utrudniać jej życie kłócąc się.
- Masz rację. - Powiedział szybko, jakby zniechęcony tym ,że musiał podzielić zdanie Antonia, po czym dodał: - Mam jej w końcu coś przekazać?
- Powiedz tylko ,że zadzwonię jeszcze wieczorem ,a Tobie German dziękuję ,że odebrałeś. Do usłyszenia. - Rozłączyli się oboje. Pierwsza myśl jaka w tym momencie nasunęła mi się do głowy: "Czy oni muszą się wiecznie kłócić?!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz