wtorek, 8 października 2013

Rozdział LVII

Rano wstałam dosyć późno więc śniadanie zjeść nie zdążyłam. Wyszykowałam się szybko i wyszłam do studia. Przyszłam wcześniej niż sądziłam dlatego postanowiłam jeszcze dopracować parę nut w mojej piosence, wyjęłam więc jakąś kartkę i zaczęłam bazgrać oraz nucić coś cichutko. Nie udało mi się jednak pobyć długo samej bo szybko do pokoju wparował Michael. Pytając czy to ja tak pięknie śpiewam. Od razu zorientowałam się ,że podsłuchiwał bo to niemożliwe ,aby usłyszeć tak ciche dźwięki nawet przypadkowo. Nie wiedziałam co powiedzieć w końcu nie miałam ochoty żeby przebywać z nim w jednym pomieszczeniu ,a co dopiero rozmawiać. Zareagowałam jednak szybko:
- Co tutaj robisz o tej porze? - Zdziwiłam się a za razem byłam wystraszona.
- To będzie mój poważny pierwszy dzień, chciałem być trochę wcześniej. No właśnie Pablo nie pokazał mi wczoraj wszystkich sal w studiu może pokażesz mi teraz skoro jesteśmy sami?
- Nie, to chyba nie jest dobry pomysł. - Zmieszałam się.
- Czemu? Mam wrażenie ,że mnie unikasz? - Powiedział nachalnie przysuwając się bliżej.
- Nie chcę mieć przez to kłopotów. Proszę zostaw mnie. - I właśnie chwilę po wypowiedzeniu tych słów w drzwiach do pokoju ujrzałam Pabla.
 Nie wiedziałam co o tym sądzić i jak długo może on tutaj stać i co sobie pomyśli. Nie mówiłam nic jednak Pablo podszedł do Michaela i położył mu rękę na ramieniu mówiąc:
- Nie wiesz ,że jak dama prosi to trzeba słuchać?
- Dziękuję. - Powiedziałam odsuwając się. Już chciałam wyjść gdy usłyszałam głos Pabla:
- Angie, zapomniałaś kartki. - Powiedział dając mi moje bazgroły. Ja natomiast wzięłam je, uśmiechnęłam się do niego ciepło i wyszłam zostawiając ich samych.
 Nie wiem co teraz Pablo powie Michaelowi, boję się jednak bardziej tego co przy następnym spotkaniu powie mi. Mam nadzieję ,że widział całe zdarzenie bo jeżeli nie to z jego punktu widzenia ta sprawa wygląda kiepsko. Chcę z nim porozmawiać ,ale się boję. Teraz właśnie przekonałam się jak wiele dla mnie znaczy. Co bym zrobiła gdyby nie on?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz