niedziela, 1 września 2013

Rozdział IV

- German, chciałeś wczoraj porozmawiać... sądzę ,że to odpowiedni moment...Sądzę ,że to jedyny moment...
- Racja, nie będę Cię już zatrzymywał... Masz własne życie... Ale i tak sądzę ,że musimy porozmawiać.  
- Wiem, będę musiała iść do studia i jeszcze po drodze do domu po teksty dla dzieciaków, więc najlepiej by było gdybyśmy porozmawiali teraz... Tylko proszę, bez kłótni i krzyków... Bo zachowując się tak do niczego sensownego nie dojdziemy - Powiedziałam nagle smutniejąc.
- Dobrze, z resztą masz rację... Tym sposobem do niczego nie dojdziemy... Z resztą nie chcę widzieć jak płaczesz i jesteś smutna.Zwłaszcza z mojej winy... 
- Miło z Twojej strony, naprawdę...Więc o czym chciałeś porozmawiać ? 
- Przede wszystkim chciałem Cię przeprosić za wszystko... Za to ,że byłem wobec Ciebie nie miły, doprowadzałem Cię do łez, krzyczałem i za to ,że patrzyłem jak cierpisz zamiast Ci pomóc - Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Nie wiem co powiedzieć... - Byłam zła a za razem smutna jednak nie chciałam wzniecać kolejnej kłótni.
- Wystarczy mi Twój uśmiech. - Powiedział patrząc na mnie. Chyba oczekiwał ode mnie jakiejś konkretnej reakcji... Po prostu oczekiwał zbyt wiele.
- German... To wszystko nie jest  takie proste. Dużo ostatnio usłyszałam z Twoich ust przykrych słów... Nie wiem czy jestem w stanie od tak o tym zapomnieć...
- Rozumiem i wiem dobrze jakie to jest dla Ciebie trudne...,ale proszę przemyśl wszystko jeszcze raz. -
Przemyślę... A co z wyjazdem, ustalone ? - Mówiąc to odwróciłam się w drugą stronę... Nie chciałam żeby widział jak płaczę...
- Tak ,wyjeżdżamy za cztery dni.
-Więc zostały mi tylko cztery dni do spędzenia z Violettą ? Naprawdę ? A chociaż powiedziałeś jej o tym ?
- Nie,ale mam zamiar to zrobić jak tylko wstanie... -
Ehhh... Wiedziałam ,ze to nieuniknione i szczerze smutno mi ,że to tak szybko się stało ,ale cóż ja mogę poradzić, powiedziałam ,a do oczu zaczęły napływać mi łzy...
- To... ja lepiej już pójdę... - To było jedyne co zdołałam wydusić szlochając.
- Nie będę Cię tu zatrzymywał. -  Powiedział z lekką złością w głosie.
- Pożegnaliśmy się więc po czym mając całe oczy czerwone od łez udałam się w stronę domu.
- Czy on musi odbierać mi wszystko i wszystkich których kocham ? - Mówiłam sama do siebie. I właśnie w tym momencie upuściłam klucze. Odwróciłam się więc aby je podnieść i tam zobaczyłam  wściekłą Jade. Była wściekła ,a zarazem szczęśliwa widząc ,że płaczę. Ja natomiast nie wiedziałam co powiedzieć i co robić.
- Ohh.. Biedna Angie... - Powiedziała sarkastycznym tonem śmiejąc mi się w twarz.
- Jade czego Ty ode mnie chcesz? Co ja Ci zrobiłam!?
- Na prawdę nie wiesz? Zabrałaś mi Germana, zniszczyłaś życie i pozbawiłaś wszystkiego co kocham!
- Jade przestań obwiniać mnie za wszystkie swoje nieszczęścia i zrozum ,że to była tylko jego decyzja!
- Nie mydl mi oczu, moja droga... A tak na marginesie słyszałam ,że German planuje wyjazd na drugi koniec świata zostawiając tu Ciebie i Twoje nędzne życie...
- Kto Ci to powiedział ? Od kogo się dowiedziałaś !?
- Kochana,, nie powinno Cię to interesować. Kiedy wyjeżdżają? - Powiedziała z dziwnym ,ale przerażającym błyskiem w oczach.
- Za cztery dni - Właściwie nie wiem czemu jej to powiedziałam... Chyba po prostu byłam wściekła na Germana i to wszystko co mi zrobił...
- Świetnie... - Odwróciła się i uciekła biegnąc jeszcze zdążyła krzyknąć ,że za parę dni się spotkamy. Po czym zniknęła gdzieś za rogiem. Ja natomiast nie wiedziałam co robić na szczęście w tym momencie zobaczyłam Pabla.
- On zawsze jest kiedy go potrzebuję. - Pomyślałam, uśmiechnęłam się przez łzy po czym pobiegłam w jego stronę. Musiał mnie już wcześniej zobaczyć bo wiedziałam ,że czekał aż rzucę mu się w ramiona. Jego mina mimo ,że nie miał pojęcia czemu płaczę była pełna zrozumienia. Był po prostu szczęśliwy ,że mnie widzi ,a za razem smutny widząc ,że płaczę. Zrobiłam więc to czego oczekiwał  rzuciłam mu się w ramiona płacząc ,a on pocałował mnie w głowę. To wszystko było takie piękne, zupełnie jak z bajki... Jednak moje szczęście nie mogło trwać długo. Musiałam zejść na ziemię, wrócić do szarej rzeczywistości...
- Angie co się dzieje? Czemu płaczesz? Coś się stało? - Powiedział to głosem pełnym przejęcia widać ,że zależało mu na mnie.
- Nic, nic się nie dzieje... - Ależ ja byłam głupia sądząc ,że uwierzy i nie mówiąc nic obejmie mnie i pójdziemy razem prosto do studia.
- Kto jak kto ,ale ja znam Cię dobrze i wiem ,że coś się stało.
- German i Violetta wyjeżdżają na drugi koniec globu... A ja muszę tu zostać... Rozumiesz nie będę mogła już się z nią widywać... W dodatku to już za cztery dni ,a ja jestem pokłócona z Germanem. - Wyszlochałam. Nie miałam odwagi niestety powiedzieć mu o rozmowie z Jade, nie chciałam żeby kto kol wiek zaprzątał sobie tym głowy w końcu  to była moja sprawa.
- Tak mi przykro, wiedziałaś ,że prędzej czy później i tak wyjadą... Przykro mi. - Powiedział przytulając mnie. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć. Poszliśmy więc w stronę studia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz