sobota, 28 września 2013

Rozdział XLVIII

Dzisiejszy dzień zapowiadał się zimny. W końcu już listopad. Szczerze mówiąc nie mam ochoty na rozmowę z Pablem przynajmniej nie w studiu. Gdy wstałam na stole czekało już śniadanie, wyszykowałam więc się szybko i zeszłam na dół. "Wreszcie w domu" - Pomyślałam. Mimo iż wróciłam parę dni temu to dopiero teraz zobaczyłam ile ta rodzina daje mi ciepła i radości. Po śniadaniu przegnałam się z Germanem i wraz z Violą poszłyśmy do studia. Viola mówiła mi o tym ,że wie już o wszystkim od Melanii. Ja jednak nie chciałam bardzo o tym słuchać więc szybko zmieniłyśmy temat. Viola powiedziała mi ,że wczoraj ogłoszono plan kolejnego przedstawienia tym razem świątecznego.
- W sumie to dobry pomysł. - Powiedziałam zainteresowana.
- Za pewne dzisiaj Antonio i Pablo przedstawią Ci szczegóły.
- Coś wymyślimy. - Zapewniłam ją.
Po wejściu do studia poszłyśmy w różne strony. Ja napotkałam Pabla i Rafę, oby dwoje stali przede mną. Pablo usiłował zacząć coś mówić ,ale ja szybko mu przerwałam..
- Pablo nie mam ochoty rozmawiać. - Powiedziałam usiłując przejść ,ale Rafa skutecznie zagrodził mi drogę próbując po raz kolejny zaprosić mnie na kawę .
- Rafa z Tobą też nie chcę rozmawiać. - Powiedziałam przeciskając się między nimi w stronę sali w której miałam zajęcia. Za plecami słyszałam jeszcze tylko komentarz Rafy: "Co jej się stało?" Zajęcia mijały dosyć szybko ,a ja unikałam Pabla jak ognia. Na którejś z dłuższych przerwie Antonio zaprosił wszystkich nauczycieli do jednej z sal gdzie zaczął przedstawiać pomysły na przedstawienie świąteczne. Po kilkunastu minutach zapytał:
- I co o tym sądzicie?
W sumie wszyscy byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym co powiedział.
- A więc od przyszłego tygodnia zaczniemy próby. - Powiedział po chwili namysłu Pablo.
Reszta zajęć minęła szybko. Bardzo szybko. Dzisiaj kończyłam wcześniej co też skorzystałam z okazji wcześniejszego powrotu do domu. Zwłaszcza ,że w głowie miałam nową melodię. Niestety po drodze spotkałam Larę. Wyglądała na wściekłą. Postanowiłam jednak nie zwracać na nią uwagi jednak ona podeszła i złapała mnie za rękę uniemożliwiając mi pójście dalej. Zaczęła wbijać mi swoje paznokcie w rękę i drapać pozostawiając szramy. To bolało jednak nic nie mówiłam.
- Zostawisz wreszcie Pabla w spokoju?! To mój chłopak ,a ze mną lepiej nie zaczynaj. - Zaczęła krzyczeć.
- Lara... Nie interesuje mnie ani Pablo ani wasz związek. Rozumiem ,że to miała być zemsta, tak?
- Zostaw go w spokoju inaczej pożałujesz! - Krzyknęła ze złością.
I w tym momencie pojawił się Pablo krzyczący.
- Lara, puść ją! - Podszedł przytrzymując ją ,aby nie przyszło jej do głowy biec za mną.
Ja natomiast nasunęłam sweter na rękę i poszłam dalej w kierunku domu.  Usłyszałam jeszcze tylko pytanie Pabla czy nic mi nie jest. Nie obejrzałam się jednak ,aby mu odpowiedzieć tylko poszłam dalej. Niech Lara się cieszy. Jest cały jej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz