- Lubisz go, tak?
- Tak. To mój najlepszy przyjaciel. - Uśmiechnęłam się patrząc jej w oczy. Ona jednak nie była uśmiechnięta.
- To skoro tak to czemu chcesz mu zniszczyć życie? Czemu nie cieszysz się ,że z kimś jest? Nie pomożesz mu w tym? Czemu chcesz go ranić? Chcesz ,żeby on widział tylko Ciebie ,a za razem nie zamierzasz na niego zwracać uwagi. Czy tak nie jest?
- Tak, to znaczy nie. To znaczy to trudne.
- Nie Angie, to nie jest trudne. Zrobiłaś to specjalnie i mnie nie okłamiesz. Masz szczęście ,że nie zauważył ,że to specjalnie bo w innym wypadku przyjaciółmi już byście nie byli przyjaciółmi.
Popatrzyłam się na nią z niedowierzaniem, kiwając głową ,a ona szybko i spokojnie dodała:
- Angie, sądzisz ,że za każdym razem wszyscy będą Ci współczuć, pocieszać i wspierać w decyzjach. Mylisz się. To co teraz zrobisz jest krzywdzące dla Pabla i nie niszcz mu życia.
- Wiem ,że masz racje...
- No na razie nie ważne, tylko nie rób tak więcej. Chodźmy już.
Gdy weszłyśmy do domu wszyscy się bardzo zdziwili. Nie chciałam już nigdy więcej kłamać, już nikomu... Opowiedziałam wszystko jak jest o wszystkim. Za namową Melanii powiedziałam o Jade, Germanowi. Nie podobało mu się to wszystko i stwierdził ,że nie zostawi tak tego ,że pójdzie ze wszystkim na policje.
- Nikt nie ma żadnych dowodów, nic jej nie zrobią ,a na mnie odbije się to jeszcze gorzej. - Powiedziałam niemal płacząc.
- Spokojnie, będzie dobrze. - Powiedział troskliwie.
Wieczorem po Melanii przyjechała Emily. Zostały na kolacji. Po kolacji poszłam jeszcze przejść się z Emily po okolicy. Było pięknie. Porozmawiałyśmy w sumie o niczym. Pytała jak w studiu i jak sprawuje się Melanii. Porozmawiałyśmy i po jakiejś godzinie wróciłyśmy do domu. Było już późno więc pożegnaliśmy się wszyscy i dziewczyny wyszły. A ja pomogłam Oldze posprzątać, posiedziałam trochę z Germanem w jego biurze ,a później poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz