poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział V

 Było tak pięknie iść z Pablo do studia... Chyba to było najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało. Czar jednak prysł gdy doszliśmy do studia. Tam pocałował mnie w policzek i oboje poszliśmy, każde w swoją stronę. To był niby taki krótki niewinny moment ,a jednak chodziłam rozkojarzona przez cały dzień co wyraźnie zauważyli też inni. Jednak nikt nie  miał  odwagi mi o tym powiedzieć. Dzień dłużył się i dłużył ,a ja cały czas miałam głowę w chmurach po tym miłym poranku. Pablo domyślił się czemu tak się zachowuję zwłaszcza ,że rano widział jak cierpię, jak płaczę. Nie powiedział mi nic bo chciał mnie widzieć w tej euforii. Tak przynajmniej sądzę. Już na pierwszej lekcji tego dnia p okazałam dzieciakom mój najnowszy wymysł wydawały się być zachwycone. Niestety przez poranne wydarzenie z Jade nie wzięłam tekstów ani nut. Więc żeby im pokazać moje najnowsze dzieło musiałam zaśpiewać sama w dodatku bez muzyki. Było ciężko ,ale w gruncie rzeczy cieszyłam się choćby z takiego małego "występu." Podczas śpiewania błądziłam wzrokiem na prawo i lewo w poszukiwaniu odpowiedniej duszyczki do zaśpiewania tego kawała. Wybór trudny nie był. Oczywiście wybór padł na Francesce za jej pomoc i za to ,że nikomu nic nie powiedziała. Po zejściu ze sceny euforia się skończyła i wyraźnie posmutniałam. Na tyle wyraźnie ,że zauważył to Pablo. Widziałam jak na mnie patrzył nie chciał mnie widzieć smutnej. Nic mi jednak nie powiedział w tamtej  chwili. Pewnie dla ego ,że w okół kręciło się tyle osób. Nie chciał by i oni byli smutni, z resztą ja też tego nie chciałam. Mój pomysł z piosenką spodobał się Antoniemu dla tego postanowił dodać go do repertuaru na piknik który ma się odbyć już za parę tygodni na terenie naszego studio. Piosenka miała być jedną  z głównych atrakcji owego pikniku dla tego chętnych do jej wykonania nie brakowało. Każdy podawał swoje propozycje, nawet Antonio i Pablo. Pablo jednak  szybko zamilkł. Chyba zauważył ,że ja już wybrałam uśmiechnęłam się szczerze i pogodnie do wszystkich po czym powiedziałam ,że ja już zdecydowałam. Ogłosiłam ,że piosenkę zaśpiewa Franceska była bardzo zadowolona słysząc ,że to ona wykona jeden z najważniejszych utworów. Następnie zostawiłam ich z Pablem, Gregorem i udałam się w stronę pokoju nauczycielskiego napić się kawy. Długo sama nie pobyłam bo po jakichś  dwudziestu minutach do pokoju przyszedł Pablo. Powiedział tylko ,ze skończył już pracę na dziś i spytał się czy nie poszła bym do niego. Oczywiście zgodziłam się. Zwłaszcza ,że po porannym wydarzeniu z Jade lepiej czułam się gdy ktoś koło mnie był. Do domu Germana obiecałam sobie ,że nie wrócę chociaż w głębi duszy pragnęłam być koło niego i Violetty. Zabraliśmy więc co nasze i udaliśmy się w kierunku jego domu. Było mi przyjemnie jednak nie tak bardzo jak rano... Dopiero w domu domu zaczął zadawać jakie kol wiek pytania... Nie było ich wiele lecz wystarczająco dużo aby mnie zdenerwować... Nie odpowiadałam na żadne z nich. Piłam w milczeniu przygotowaną przez nas kawę.
- Angie ja wiem o co chodzi. Przed wejściem na scenę byłaś zadowolona, szczęśliwa, byłaś taka jaką Cię kocham.  Na scenie doskonale było widać ,że jesteś w swoim żywiole, że robisz to co kochasz. Gdy zeszłaś ze sceny byłaś smutna i przygaszona. Angie mnie nie oszukasz.
- Pablo nie zamierzam Cię oszukiwać. Z resztą nawet gdybym próbowała Cię oszukać i tak by z tego nic nie wyszło. Zbyt dobrze mnie znasz. -  Popatrzyłam mu prosto w oczy i uśmiechnęłam się nieśmiało. Zdążył tylko pocałować mnie w policzek ponieważ w rozmowie przerwało nam walenie do drzwi. Pablo poszedł otworzyć drzwi i wtedy wszystko co przyjemne się skończyło. To był German wyraźnie widać było ,że jest wściekły.
- Gdzie jest Angie - Krzyknął zdenerwowany German. Na moją reakcję nie musiał długo czekać czym prędzej wyszłam z kuchni pokazać się ,że tu jestem. Byłam szczęśliwa ,że się mną zainteresował ,a za razem wściekła ,że traktuje mnie jak dziecko.
- Jestem. German, co się stało? czemu krzyczysz? - Powiedziałam chłodnym i może troszkę przejętym tonem.
- Co się stało ? Angie MARTWIĘ się o Ciebie. Dzwoniłem z dwadzieścia razy, byłem u  Ciebie w domu i szukałem w studio. A Ty jak gdyby nigdy nic się nie stało siedzisz tu sobie z Pablem.
- Musiałam zostawić telefon w studio dla tego nie odbierałam. A Pablo po prostu zaprosił mnie na kawę. Na prawdę nie wiem czemu się denerwujesz - Uśmiechnęłam się chłodno.
- Dobrze, rzeczywiście może trochę za bardzo Cię kontroluję, ale wiedz ,że jesteś dla mnie ważna.
- Wiem.
- Proszę przyjdź jutro, musimy chyba po raz ostatni porozmawiać.
- Dobrze - Powiedziałam uśmiechając się delikatnie
- Do jutra Angie i przepraszam was za najście - Wyszedł lekko przygaszony. Ja i Pablo natomiast usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać telewizję. Bo chwili Pablo przerwał tę piękną chwilę milczenia pytając czy zostanę na noc. Chciałam się nie zgodzić lecz strach przed Jade sprawił ,że musiałam zostać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz