poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział VI

Noc mijała mi strasznie długo, nie mogłam zasnąć do jakiejś trzeciej, przewracałam na prawo i lewo. To nic nie dawało myślałam o tym wszystkim pobycie w szpitalu, kłótniach z Germanem, o romantycznym poranku z Pablem i o wyjeździe Germana. Gdy rano wstałam udałam się prosto do kuchni tam zastałam wychodzącego do studia Pabla.
- Witaj, Angie. Jak się spało ? - Powiedział z uśmiechem na twarzy. Widziałam ,że coś kombinuję jednak byłam zbyt zaspana ,żeby co kol wiek mówić przed swoim wyjściem zdążył mi tylko zrobić kawy i powiedzieć ,żebym zamknęła mieszkanie. Po czym zostawił mi klucze i w bardzo radosnym nastroju wyszedł. Z jednej strony byłam smutna bo zostałam sama ,a z drugiej byłam szczęśliwa bo miałam chwilę spokoju ,żeby wszystko przemyśleć. Usiadłam więc na kanapie wzięłam moją kawę i zaczęłam myśleć. Przyznam, trochę się zamyśliłam. Gdy wróciłam do rzeczywistości było już wpół do jedenastej czym prędzej się przebrałam ,zamknęłam dom i ruszyłam w kierunku studia. Dzień był słoneczny i ciepły więc w sumie było przyjemnie poszłam z w miarę możliwym uśmiechem na twarzy prosto do studia. Tam o dziwo nikogo nie spotkałam ,że pewnie wszyscy są na próbach. I rzeczywiście tak było gdy weszłam do jednej z sal wszyscy własnie ćwiczyli moją nową piosenkę z uśmiechami na twarzach. Byłam zadowolona ,że Francesce tak dobrze szło. Uśmiechnęłam się do nich wszystkich  nic nie mówiąc i po cichutku udałam się na miejsce w którym siedzieli Antonio, Pablo i Gregorio. Gregorio jak zwykle zaczął robić mi z tego problemy Antonio i Pablo natomiast nie byli w ogóle zdenerwowani. Gregorio zaczął krzyczeć i wprowadzać zamęt co wyraźnie wytrąciło dzieciaki z rytmu. Antonio kazał więc wszystkim przerwać i uspokoił Gregoria. Ja natomiast usiadłam obok Pablo , uśmiechnęłam się i słuchałam śpiewu dzieciaków. Po próbie przypomniało mi się co German mi mówił ap ropo tego ,że ie odbieram telefonów udałam się więc w poszukiwaniu komórki. Nie było łatwo ,ale udało mi się wygrzebać ją spod góry papierów w biurku Gregoria. Zdziwiłam się bardzo ,że ją tam znalazłam. Zwłaszcza ,że to było ostatnie miejsce w którym szukałam i nigdy by mi nie przyszło do głowy ,że mogę ją tam znaleźć. Komórkę na pewno zostawiłam na biurku więc mógł mi ją zabrać jednak nie powiedziałam mu nic, dla chyba lepiej bo wiedziałam ,że byłby wściekły za to ,że grzebałam w jego rzeczach. I miałby rację bo ja też była bym za to zła. Pierwsze co zrobiłam po odnalezieniu komórki było zobaczenie co German nagrał na moją pocztę... Było na niej dużo wiadomości, o tym jak bardzo mnie potrzebuje i ,że musimy się jak najszybciej spotkać. Powiedziałam Pablowi ,że muszę wyjść ,że idę spotkać się z Violą i Germanem. Nie był z tego zadowolony.
- Jasne, jak musisz to idź - Odpowiedział chłodno.
- O co Ci chodzi? - Warknęłam.
- Z resztą jak masz się tak  wobec mnie zachowywać to lepiej będzie jak nasza rozmowa w tym momencie się zakończy - Dodałam. I wyszłam. Udałam się prosto w stronę domu Germana uprzedzając swoją wizytę telefonem. Gdy weszłam do środka widać było ,że on i Violetta już na mnie czekają. Weszłam więc zamykając za sobą drzwi i spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Więc o co chodzi ? 
- Tato, ja chcę jej to powiedzieć ! - Krzyczała zza pleców Germana Violetta. Ja natomiast patrzyłam na nich z co raz większym zdziwieniem.
- Dobrze Violetto. Skoro chcesz Ty powiedz Angie o wszystkim.
-  Więc ? Dowiem się wreszcie - Mówiłam co raz bardziej pod irytowana ,ale cały czas szczęśliwa.
- Coś się dzieje na lotnisku i przez najbliższe dni nie wyjedziemy.
- To świetnie - Powiedziałam pełna entuzjazmu. Chociaż w głębi duszy nie byłam taka zadowolona z tego ,że prędzej czy później wyjadą. Na szczęście German nic takiego nie zauważył.
- Angie w dodatku do tego czasu tata zgodził się ,żebym chodziła do studia!
- To jeszcze lepiej ! - Powiedziałam jeszcze bardziej zadowolona niż z przesunięcia wyjazdu.
- Violetto zostawisz nas teraz samych - Poprosił German. Violetta posłuchała i wyszła.
- Angie, miło mi widzieć Cię wreszcie uśmiechniętą. - Nic nie odpowiedziałam po prostu uśmiechałam się patrząc mu prosto w oczy.
- Chciałbym te ostatnie dni wspólne dobrze wykorzystać i spędzić je z Tobą.... Spędzić je tak abyś cały czas się uśmiechała....
- Sądzisz ,że później nigdy już się zobaczymy ? - Spojrzałam na niego smutnymi oczami.
- Nie. Jestem wręcz pewien ,że zobaczymy się i to nie raz. Ale to jednak nie będzie to samo... Nie chcę Cię martwić ,ale taka jest surowa prawda...
- Wiem. - I w tym momencie łzy zaczęły napływać mi do oczu...
- W każdym razie jestem bardzo szczęśliwa ,że pozwoliłeś wrócić Violettcie do studia chociaż na te kilka dni. - wydusiłam.
- Angie, nie chcę ,żebyś płakała.... Proszę nie płacz. - Powiedział przytulając mnie.
- Jeśli chcesz to pojedź z nami.- Dodał całując mnie w policzek. I wtedy zaświeciło się jakieś światełko w mojej głowie. Nie mówiłam jednak nic.
- Może chciała byś zostać u nas do tego czasu ? - Spytał troskliwie.
- Skoro to wasze ostatnie dni tutaj to owszem... Właśnie German ,a co z domem ?
- Angie, kiedyś tu wrócimy za rok, może pięć ,ale obiecuję ,że wrócimy to specjalnie dla Ciebie. Ale będziesz mogła tu spokojnie mieszkać jeśli tylko zechcesz.
- Nie.... Na mnie jedną ten dom jest zbyt wielki.
- Wiesz co ? Jest taki piękny dzień. Chodźmy się może przejść ?
- Z przyjemnością - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To świetnie. - Wyszliśmy więc wprawiając się w romantyczny nastrój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz