środa, 4 września 2013

Rozdział IX

Kolejny dzień minął miło. Antonio bez problemy zgodził się na urlop twierdząc ,że to mi się rzeczywiście przyda. Pożegnałam się więc ze wszystkimi w studiu i poszłam do domu. Nie wiem jak to będzie i co zastanę w studiu gdy wrócę. Jak na to zareaguje Pablo, jak Violetta ,a jak German. Ahh.. No tak Germana nie będzie... Violetty też.... Odwiedzę ją tak szybko jak to będzie możliwe.... Na razie wolę o tym nie myśleć. Spakowałam się szybko na stację kolejową postanowił odprowadzić mnie Pablo, w sumie nie protestowałam. Na pociąg nie czekaliśmy długo bo tylko jakieś dziesięć minut. Trochę porozmawialiśmy... Oczywiście Pablo nie uniknął pytania czego mam się spodziewać po powrocie. On sam nie wiedział co odpowiedzieć usłyszałam tylko ,że jakoś tam będzie bo w tym momencie nadjechał pociąg. Ostatni raz mnie pocałował po czym wsiadłam do środka i odjechałam. Byłam szczęśliwa bo wreszcie nadeszły dwie upragnione godziny milczenia. Po dojechaniu na miejsce udałam się do pokoju, na szczęście był jedno osobowy. Wreszcie trochę samotności, spokoju i ciszy. Końcówka dnia minęła bardzo szybko... Po kolacji poszłam do pokoju zaplanować kolejny dzień. W międzyczasie próbował dodzwonić się do mnie German. Nie wiedziałam cz odebrać czy nie ,a jak odbiorę to co powiedzieć. Postanowiłam więc nie odbierać. Jakieś pół godziny później zadzwonił Pablo od niego postanowiłam odebrać. Pytał się jak minęła podróż i jak to tu jest. Pytał się też o plany na następny dzień. Nie wiedziałam co powiedzieć, ostatecznie przecież nie miałam planów, a skłamać też nie chciałam. Nasz rozmowa więc szybko dobiegła końca. Ja zaplanowałam kolejny dzień i poszłam spać. Rano wstałam, doprowadziłam się do jako takiego porządku i zeszłam na śniadanie. Było dobre ,ale i tak nie dorównuje Oldze i Pablowi... Hahaha... I znowu się o nim rozmarzyłam... Zjadłam szybko i zaczęłam realizować mój plan... Było cudownie... Sauna, basen, masaże i wszystko o czym marzyłam... No wszystko... Poza szczęśliwym i spokojnym życiem... Ogólnie tego dnia wszystko co było zaplanowane wykonałam. Dzisiaj ma być jakaś dyskoteka... Nie wiem czy pójdę... Nie szukam wrażeń... Właściwie mam ich aż za dużo... Ehhh... Niech stracę pomyślałam... Pójdę... Ubrałam się jakoś. Nie było to może nic nadzwyczajnego ,ale w końcu jakoś zaprezentować się było trzeba... Na dyskotece od razu ktoś do mnie podszedł... Pomyślałam o nie, kolejny. Usłyszałam tylko czy zatańczę... Sama nie wiedziałam czy tego chcę ostatecznie... Po coś te dyskoteki w końcu są. Niby tam tańczyłam ,ale ciągle śledziłam jego wzrok. Przerażał mnie. Nie chciał się ode mnie odczepić... Po godzinie śledzenia tego jego namolnego wzroku postanowiłam udać się do pokoju i spakować... Bo w końcu następnego dnia późnym wieczorem miałam wyjechać. Około północy ktoś zapukał do drzwi, postanowiłam jednak nie otwierać i pójść spać. Następnego dnia  również zrealizowałam plan widziałam jeszcze człowieka z którym tańczyłam... Zaczął mi się narzucać. Pytał się czy kogoś mam. Nie chciałam dłużej z nim rozmawiać więc powiedziałam ,że tak.  Po czym udałam się w swoją stronę... Wieczorem wsiadłam do pociągu i pojechałam prosto do ukochanego Buenos Aires. Z dworca odebrał mnie jak zwykle Pablo. Wziął moją torbę i zaprowadził do siebie do domu znowu miałam u niego nocować. Gdy weszliśmy na stole czekała cudownie przyrządzona kolacja. Usiedliśmy więc jedliśmy i długo rozmawialiśmy o wyjeździe, o studio, o Germanie i także o tym dziwnym człowieku ...  Tuż przed pójściem spać. Powiedział mi tylko ,żebym zajrzała do kalendarza.... Nie wiedziałam o co mu może chodzić... Nie myślałam też nad tym długo... Poszłam więc spać. Jedno wiedziałam ... Coś się szykuje... Ciekawe tylko co ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz